— środa, 9 lipca 2014 —

Wieża

 Narracja okręcona najpierw opowiadam ja, później Snape, Hermiona i znowu Snape;

- Kocham Cię wiesz? Kocham mimo tego wszystkiego. Kocham i kochać będę. Nie chcę żyć bez Ciebie. Zachowałeś się jak dupek, a ja nie mogę się odkochać. Po prostu mi nie wychodzi. - szeptała w niebo.
Stała na wieży Astronomicznej, a na dole na błoniach byli wszyscy uczniowie i nauczyciele. Również on. Jej wybranek. Ten przez którego stała na wieży. Bo bez niego jej życie nie miało sensu. Wzięła pióro i pergamin, które wcześniej przywołała zaklęciem i zaczęła pisać:
Kocham Cię,
Tak po prostu. Nie wiem nawet kiedy się w Tobie zakochałam.
To przyszło tak nieoczekiwanie. Ale ja mimo tego wszystkiego nadal Cię kocham.
Pomimo tego ,że tak mnie potraktowałeś. To przez Ciebie teraz tu jestem. 
To przez Ciebie chcę się zabić. To przez Twoją osobę zaraz skoczę. 
Nie jesteś zły. Nie jesteś dla mnie nieodpowiedni. Nie jesteś śmierciożercą. 
Nawet o tym zapomnij! Wiem co teraz myślisz:
Nie jestem przystojny, znajdziesz lepszego. 
Nie mam pieniędzy, jestem wredny.
Sarkastyczny, zimny drań, były sługa Voldemorta,
Postrach Hogwartu, Nietoperz z lochów.
Tłustowłosy z haczykowatym nosem. Z zimnymi, czarnymi oczami bez wyrazu.
Idiota. Te jedyne określenie pasuje do ciebie, Severusie. Jesteś idiotą.
Ślepym co prawda ,ale idiotą. Kretynem, zgodzę się. Sukinsynem, oczywiście. 
Zimnym draniem, tak! Jesteś nim. Ale ja i tak Cię kocham, Severusie.
Twoje złe cechy charakteru mnie nie obchodzą. Zrozumiałeś?
Nigdy nie obchodziły.
Na zawsze Twoja, 
Kocham,
Hermiona

Machnęła różdżką powodując ,że pergamin zwinął się i poleciał do Mistrza Eliksirów.
***
Pergamin delikatnie wylądował na mojej wysuniętej dłoni. Ostrożnie go rozwinąłem i przebiegłem wzrokiem po tekście.
Masz rację, Hermiono jestem sukinsynem, pomyślałem zgadzając się z Gryfonką
Jednocześnie zastanawiałem się w jaki sposób Hermiona nie trafiła do Slytherinu.
Była przebiegła. Założyła pole, przez które nie przebije się żadne zaklęcie. Tylko ona może je zniszczyć. Ona, albo jej śmierć...  
***
Przeczytał to. Nadszedł czas. Spojrzałam na przyjaciół. Poraz ostatni.
Ich głosy słyszałam jak przez mgłę:
- Hermiona! Hermiona nie skacz! Hermiona prosimy! - usłyszałam głos Rona
- Hermiona! Prosimy nie skacz! On nie jest tego wart! - popierał go Harry
- Mionka, proszę. Kto będzie groził bliźniakom? Miona! Ani się waż! - to akurat była Ginny
Moja Złota Trójca. Spojrzałam się w oczy Harry'ego uporczywie myśląc: Przepraszam.
Przeniosłam wzrok na niego. Stał w czarnej szacie. Obok moich przyjaciół. Jego czarne oczy wpatrywały się we mnie, a ręka jakby zaciśnięta na różdżce. Uspokój się, pomyślałam, zaraz zginę parę sekund możesz na mnie popatrzeć. 
- Kocham Cię, Sev - powiedziałam głośno po czym nie zastanawiając się co robię skoczyłam w dół
***
Niektórzy mógłby pomyśleć, że nie zależy mi na niej...
Zacisnąłem rękę na magicznym patyku.
- Kocham Cię, Sev - powiedziała na tyle głośno ,że wszyscy to słyszeli
- Jesteś idiotką, sądząc ,że dam Ci zginąć - warknąłem patrząc na to jak się uśmiecha
Zmieniłem się w sokoła. Nikt nie wiedział ,że jestem animagiem. Podleciałem do niej i w ostatniej chwili złapałam w szpony po czym delikatnie ułożyłem na trawie i sam zmieniłem się w swoją normalną postać.Ostrożnie wziąłem ją za ręce i spojrzałem w jej czekoladowe oczy.
- I z czego się cieszysz, Idiotko?
- Z tego, że mnie kochasz?
- A dlaczego tak sądzisz?
- Bo tylko Ty wpadłeś na to, że kluczem nie jest zaklęcie tylko siła miłości - wyjaśniła
- No niech Ci będzie. Kocham Cię, Granger i informuję wszystkich tu obecnych, że przez następne 24 godziny nikomu nie pozwolę się do Ciebie zbliżyć. ŻEGNAM. - dodałem po czym wraz z Mioną na rękach odszedłem w kierunku zamku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz