— niedziela, 23 lutego 2014 —

,,Dlaczego on nie zauważał jej cierpienia? Dlaczego udawał ,że nie zauważa?" - ,,Historia nieszczęśliwiej miłości'' - Tonks&Remus

Miała tego dosyć. Cierpiała. 
Dlaczego unikał jej spojrzeń ,a gdy udało jej się go złapać zawsze się wymykał? 
Dlaczego zawsze powtarzał jej ,że jest dla niej za stary? Dlaczego? 
Siedziała w swoim pokoju na Grimmauld Place 12 zastanawiając się nad swoim życiem gdy do pokoju weszła Hermiona. Brązowooka zawsze przynosiła jej posiłki do pokoju za co Tonks była jej bardzo wdzięczna, dziewczyna położyła talerz na stoliku ,poczym usiadła obok niej. 
- Dlaczego on zawsze tłumaczy się tym samym? ,,Jestem dla Ciebie za stary", ,,Jestem dla Ciebie za biedny". - zapytała Tonks-obecnie blondynka.
- Nie wiem Doro, ale wiem ,że rani cię każdym swym słowem. - odpowiedziała Granger patrząc na aurorkę.
- Nie interesuje mnie jego wiek, ani pieniądze - powiedziała Nimfadora zapatrzona w przestrzeń
- Zjedz coś, zaraz wrócę - powiedziała brązowowłosa wychodząc.
Tonks zjadła kawałek kurczaka ,którego popiła sokiem pomarańczowym. Po chwili wróciła Granger niosąc łańcuszek i grudkę srebra. 
- Hermiono... - zaczęła Tonks, jednak brązowooka uciszyła ją ruchem ręki. 
Hermiona szepnęła zaklęcie kierując różdżkę na grudkę srebra i łańcuszek. Po chwili w jej ręku leżał piękny naszyjnik z wilkiem.
- To dla Ciebie Tonks - powiedziała podając Nimfadorze naszyjnik
- Dziękuje ,jest piękny - szepnęła Dora - ale do czego mi on jest?
- Lupin pomyśli o tym ,że go nie odrzucasz - wyjaśniła Granger
- No, dobrze - mruknęła Tonks zakładając naszyjnik. - Jest piękny... - z tą myślą zasnęła.
* * * * * * *
Następnego dnia Tonks obudziła się o 13. Była zdziwiona ,że spała tak długo. Molly jej nie obudziła?
Coś było nie tak! Ale co?! Tonks zeszła do jadalni. Nikogo nie było.
- Molly! - zawołała ,jednak nikt jej nie odpowiedział - Hermiono! - kolejna próba, kolejne niepowodzenie.
Obejrzała się dookoła siebie, a jej wzrok spoczął na karce papieru.
Droga Tonks!
Cały Zakon jest teraz w Hogwarcie. 
Dostaliśmy wiadomość o oblężeniu zamku. Śmierciożercy zaatakowali.
Molly nie chciała Cię budzić. Wrócimy cali i zdrowi.
Remus
- Też mi coś 'Wrócimy cali i zdrowi' - mruknęła Tonks teleportując się do Hogwartu.*

Aportowała się dokładnie obok osoby ,której bliskości najbardziej potrzebowała-Lupina.
- Tonks, nie powinnaś była tu przychodzić - powiedział 
- A ty powinieneś? - zapytała
- Jestem w Zakonie, po zatem uczyłem w Hogwarcie Obrony przed czarną magią - odrzekł
- Też jestem w Zakonie ,a na dodatek jestem aurorką ,która przeszła szkolenie pod okiem Szalonookiego, on chciałby ,żebym tu była - powiedziała Tonks
- Tonks...
- Nic nie mów Remusie - przerwała mu Dora 
- Tonks...
- Nic nie mów 
- Tonks... ten naszyjnik...
- Dała mi Hermiona - dokończyła za niego Nimfadora
- Wilk? - zdziwił się
- Wilkołak - poprawiła 
- Dlaczego akurat wilko... - urwał rozumiejąc symbolikę wisiorka noszonego przez Tonks. - Chodzi o mnie. Tak?
- Tak - potwierdziła - A raczej o Mnie i o Ciebie.
- Tonks - mruknął Lupin całując aurorkę
Nagle obok nich pojawiła się Bellatrix Lastrange-ciotka Dory.
- No proszę, proszę! - usta Lastrange rozkwitły w drwiącym uśmiechu
- Avada Kedavra - powiedziała Tonks celując różdżką w swoją ciotkę, a Bellatrix padła martwa na ziemie. 
Dora wraz z Remusem pobiegli do Wielkiej Sali.  Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie.
Yaxley rzucający Drętwotę na Rona, Ron chwiejący się na Harry'ego, zaklęcie Voldemorta pędzące na Tonks i Remusa. Lupin bez wahania odepchnął ukochaną ,a Tonks upadła na podłogę. Dora poderwała wzrok na upadającego wilkołaka. Remus zarył plecami o posadzkę i zatrzymał się jakieś 30 metrów od Nimfadory.
- Remusie! - Tonks poderwała się z ziemi podbiegając do ukochanego.
Uklękła, splotła ich palce. Nie żył. Wściekłość kobiety zawrzała wstrząsając całą Wielką Salą.
- Avada Kedavra! - jednym zaklęciem napędzanym siłą miłości zabiła Yaxleya, Dołohowa i dwóch innych śmierciożerców.
- Crucio! - usłyszała ryk Greybacka ,uskoczyła w ostatnim momencie poczym nie werbalną Avadą zwaliła wilkołaka z nóg.
- Avada Kedavra!!! - ryknął sam Czarny Lord kierując różdżką w jej stronę
Tonks nie wykonała żadnego najmniejszego ruchu kiedy zaklęcie Voldemorta pędziło ku niej.
Zaklęcie Czarnego Pana odbiło się od niej uderzając w niego samego. Voldemort się zachwiał, upadł poczym obrócił się w pył i zniknął. Voldemort zaniknął. Zniknął. Zniknął ,ale za jaką cenę.
- Avada Kedavra - szepnęła, różdżką celując w śmierciożerców.
- Avada Kedavra! - od zaklęcia Nimfadory zginęła większa połowa śmierciożerców.
- Tonks. Tonks to już koniec - Dora usłyszała głos Molly
- Ale za jaką cenę - szepnęła
- Molly zostaw ją - usłyszała głos Artura
Kroki. Była sama. Sama. Opadła obok ukochanego.
- Remusie - szeptała jego imię jak mantrę - Remusie. Remusie. Remusie.
Ale on nie odpowiadał. Nie poruszał się.
- Enervante! Enervante! Enervante! - Tonks rzucała te zaklęcie niemal ciągle
- Remusie... ENERVANTE! - Nimfadora opadała z sił ,ale cały czas była przy nim. - Enervante
Ale to nic nie dawało. Lupin nie poruszył się.
- E.N.E.R.V.A.N.T.E!!! - Zaklęcie aurorki wstrząsnęło całym Hogwartem.
- Accio pergamin. Accio pióro. Accio sowa - szepnęła
Zapisała połowę pergaminu poczym list przywiązała do nóżki sowy.
- Avada Kedavra - szepnęła poraz ostatni, poczym upadła obok ukochanego.

_________________________________________________________________
* - Śmierciożercy przełamali zaklęcie.
_________________________________________________________________
,,Śmierć będzie ostatnim wrogiem ,który zostanie zniszczony.,,
_________________________________________________________________
Naszyjnik Tonks:

Pochodzi ze: Srebrne Sopelki
dodany za zgodą autorki. 

— czwartek, 13 lutego 2014 —

Sevmione - Walentynki

- Czy ktoś z Was może mi powiedzieć czym jest Amortencja ?! - zagrzmiał Snape
-Amortencja to najsilniejszy eliksir miłosny, powodujący silne zauroczenie. Każdy zapach eliksiru odczuwa inaczej. Zielarze ostrzegają przed zgubnym działaniem wywaru. Znakiem ,że eliksir wyszedł jest unoszący sie perłowy blask - wyrecytowała Hermiona
- Granger! Czy ty umiesz trzymać język za zębami?! - warknął mistrz eliksirów
- Nie, nie umiem - odpowiedziała Hermiona
- Granger!
- Tak się nazywam - gryfonka uśmiechnęła się promiennie
- minus 20 punktów od Gryffindoru! - warknął Snape - Granger  szlaban u mnie w gabinecie o 20!
- Świetnie - powiedziała Hermiona wychodząc - Do widzenia, panie profesorze
                                                 ~*~
Punktualnie o 20 zapukała do gabinetu Snape'a.
-Wejść! - usłyszała ,z duszą na ramieniu weszła do pomieszczenia.
Znalazła się w średniej wielkości pokoiku ,w którym jedynym oświetleniem było parę świec.
Po jednej stronie gabinetu stało biurko przy ,którym siedział Snape ,a po drugiej szafa pełna zapewne składników eliksirów.
- Siadaj Granger! - polecił Snape ,a brązowooka usiadła naprzeciw mężczyzny
-Przeczytaj tą recepturę ,uwarzysz eliksir Słodkiego Snu dla Poppy - warknął rzucając książką
- Accio kociołek! - powiedziała kierując różdżką na stolik - Accio składniki eliksiru Słodkiego Snu!
Przed Hermioną wylądował kociołek, 4 gałązki waleriany, 4 gałązki lawendy,buteleczka ze śluzem gumochłona i worek proszku o zapachu ghula.
                                                         ~*~
Snape pogratulował jej zrobienia eliksiru poczym kazał jej natychmiast wyjść.
Następnego dnia był 14 lutego - walentynki ,a ona nie miała z kim iść ponieważ jej ukochany był tłustowłosym, wrednym i ŚLEPYM dupkiem o imieniu Severus. Pobiegła do dyrektora, który uknuł ,że nauczyciel ma pójść z uczniem na bal. Dla Hermiony przypadł Snape ,a Harry'ego Tralenway ,zaś dla Ron'a McGonagall. Wszyscy byli zdziwieni ,że z Naczelnym-Postrachem-Hogwartu-Tłustowłosym-Dupkiem-Snape'm szła Hermiona-Granger-Panna-Ja-Wiem-To-Wszystko-A-Ty-Nie.
Bal był udany ,a Severus (jak brązowooka nazywała go w myślach) okazał się świetnym tancerzem.
Bezkarnie wtulała się w jego tors. To był najlepszy bal w jej życiu ,bo spędziła go z mężczyzną ,którego kocha. Jej ukochany delikatnie pocałował ją na pożegnanie ,poczym bez słowa ruszył w kierunku lochu.
Smarkerus (jak nazywali go huncwoci) poszedł spać ,ale nie na długo...
Po chwili do jego kwater wparowała wściekła gryfonka.
- Snape! - wydarła mu się do ucha
- Granger?! Co Ty tu do cholery robisz?!
- Zamknij się lepiej i mnie posłuchaj!
- Jak ty się odzywasz?! minus 100 punktów od Gryffindoru!
- Stul pysk Snape!
- minus 200 pun... - nie dokończył ponieważ dziewczyna zaklęciem zakneblowała mu usta
- Nareszcie! Posłuchaj mnie ty jebany, ślepy, tłustowłosy dupku! Idziesz sobie bez słowa?! Czy ty do ciężkiej cholery jesteś normalny?! Po co mnie pocałowałeś?! Pytam się po co?! - krzyczała
Snape napisał coś na pergaminie poczym podał Hermionie.
Na kartce były napisane trzy słowa.
Kocham Cię Hermiono
- Ja Cię też debilu! Ale jesteś ślepy i tego nie zauważasz! Jesteś kretynem Snape! Jesteś kretynem - ostatnie słowa wyszeptała ze łzami w oczach poczym wyszła i zatrzasnęła za sobą drzwi...
Następnego dnia do komnat Snape'a wpadli nauczyciele.
-Severusie, ona nie żyje - wyszeptała ze łzami w oczach Minerva McGonagall- Zabiła się skacząc z wieży astronomicznej.
-Kto? - zapytał z przestrachem - Hermiona?
-Tak - odpowiedziała opiekunka Gryffindoru płacząc - Tak, Hermiona
- Ona...ona była u mnie wczoraj... po balu... - odpowiedział Snape wybiegając z komnaty
A w Proroku pojawił się artykuł "Severus Snape i Hermiona Granger- Martwi".
_________________________________________________________________________________
Koniec. Historia nieszczęśliwej miłości. Takie jest życie usłane przeszkodami i kolcami.

— czwartek, 6 lutego 2014 —

Dramione

 - Miona - zaczął Malfoy junior - trzeba powiedzieć moim rodzicom, o nas. - dodał
 - To nie będzie łatwe - mruknęła brązowooka siadając na kolana ukochanemu
 - Szczególnie ojciec - powiedział - on ma swoje priorytety
 - Draco, mam pomysł... - uradowana opowiedziała mu plan
 - Mionka, jesteś genialna - powiedział całując narzeczoną
                                    ~*~
 {W Malfoy Manor, tydzień później...}
- Draco przysłał nam wspomnienie - powiedziała Narcyza do męża
- Zapewne dokuczał gryfonom - powiedział Lucjusz
- Zobaczymy - jego żona nie była tak pewna
Narcyza jednym ruchem wlała zawartość fiolki do myślodsiewni
                                    ~*~
{Wspomnienie...}
Pięknie przystrojona sala...
- Czy tak wygląda sala gdzie jadają posiłki? - mruknął Lucjusz
Ich pierworodny - Dracon przy... ołtarzu...
- To chyba nie dokuczanie gryfonom - Narcyza parsknęła śmiechem
- Nar, to nie jest zabawne.
Słychać marsz weselny...
Pan Granger prowadzi Hermione do ołtarza...
- Granger?!
- Lu, uspokój się - zganiła go żona
Słychać słowa przysięgi małżeńskiej:
- Czy ty Draconie bierzesz sobie tę kobietę za żonę i ślubujesz jej miłość,wierność...
- Tak
- Czy ty Hermiono bierzesz sobie tego mężczyznę za męża i ślubujesz mu miłość...
- Tak
- Ogłaszam Was mężem i żoną. Draconie możesz pocałować pannę młodą - powiedział Dumbledore
                                    ~*~
{Koniec wspomnienia}
- Nar, ja go zabije!
- Lucjusz, uspokój się, on ją kocha
- Ale ona jest szla...
- Czarownicą mugolskiego pochodzenia - przerwała mu żona
- Nar,...
- Zamknij się! Oni się kochają - warknęła powracając do czytania książki o Eliksirach
- Nie, idziesz ze mną? - zapytał
- Lu, chyba nie idziesz do Hogwartu - powiedziała Pani Malfoy
- Oczywiście ,że idę do Hogwartu - powiedział
                                    ~*~
{w Hogwarcie...}
- Miona, oni wiedzą...moi rodzice - powiedział Dracon
- Oj, Smoku nie dramatyzuj - wtrącił się Blaise Zabini - Nie będzie aż tak źle
- Masz racje Diable, będzie gorzej - stwierdził ponuro Malfoy junior
- Draco, wiedziałeś co się stanie - powiedziała Hermiona
- Draconie Lucjuszu Malfoy! - rozległ się zimny, ociekający jadem głos - Jak mogłeś nie zaprosić nas na ślub?! Wytłumacz się!
- Sądziłem ,że nie udzielisz zgody na ślub mój i Hermiony - odpowiedział Dracon
- W takim razie źle myślałeś - powiedziała Narcyza - jestem rozczarowana.
- Hermiono - Lucjusz westchnął poczym wyciągnął ręke do Hermiony - witam w rodzinie
- Cieszę się ,że zaakceptował pan wybór Draco - odpowiedziała brązowooka
- Z taką żoną, inaczej się nie dało - odpowiedział Malfoy Senior ze śmiechem
- Draco, przepraszam ,że masz takiego ojca, niestety reklamacji przy ślubie nie dali - odpowiedziała była Blackówna - Jest mi niezmiernie przykro
- Narcyza! - krzyknął oburzony Lucjusz, na co jego żona zareagowała śmiechem
                                    ~*~
{2 lata później (zjazd absolwentów...)}
- Cieszę się, że nareszcie zobaczymy Hermione - mówiła Ginny - Ciekawe za kogo wyszła
- Masz rację Gin, szkoda ,że byliśmy na wycieczce za konkurs na najlepszą parę na balu - westchnął Harry
- Z listu wiem ,że ma syna - powiedziała Ginny
- Naprawdę? - zdziwił się Ron
Rozmowę trójki przyjaciół przerwało wejście Hermiony.
- Cześć - powiedziała - Co tam u Was?
- Po staremu - odpowiedziała Ginny pokazując obrączkę
- Kto? - zapytała Hermiona bezgłośnie na co rudowłosa wskazała Potter'a
- Gratuluje! - wykrzyknęła Granger (teraz Malfoy) rzucając się przyjaciółce na szyję
- Dzięki Mionka - powiedziała Pani Potter w momencie gdy Hermiona pomachała do Zabiniego
- Gdzie jest twój mąż? - zapytał Ron - i czemu machasz Zabiniemu?
- Znamy go? - zapytał Harry
- Zaraz przyjdzie i tak Harry, znacie go - odpowiedziała - Przyjaźnie się z Blaise'm - dodała
- Mama! - wykrzyknął blond włosy chłopiec biegnąc do Hermiony - tata powiedział ,że pójdziemy polatać na miotłach.
- Jeśli tata tak powiedział to pójdziecie po kolacji - powiedziała sadzając synka na kolanach
- Mionaa powiedz za kogo wyszłaś - zażądała Ginny
- Idzie tutaj - odpowiedziała brązowooka
- Ale tu idzie Malfoy - powiedział zdezorientowany Harry
- Wyszłaś za Malfoy'a?! - Zapytał Ron
- Tak! - odpowiedzieli równocześnie Hermiona i Draco


— sobota, 1 lutego 2014 —

Lucmione

Miało być jutro jest dzisiaj :)
___________________________________________________________________________________
Brązowookiej kobiecie nie dane było dotrzeć do domu. Drogę zastąpili jej śmierciożercy.
- Gdzie idziesz szlamo? - po głosie rozpoznała Greyback'a, zadrżała.
Postanowiła zignorować przemożną chęć ucieczki. Zaczęła iść w kierunku domu. 
- Nie tak szybko, Granger! - warknął Yaxley łapiąc ją w pasie - Gdzie uciekasz?!
- Puść ją Yaxley - usłyszała zimne polecenie Lucjusza Malfoy'a
- Proszę, proszę Lucjusz chce się pobawić. - zimny sadystyczny śmiech Yaxley'a.
- Puść ją, mówię! - warknął Malfoy - Albo pożałujesz!
- Chodź Greyback, szlamę zostawimy Malfoy'owi - powiedział Yaxley popychając Hermione na         chodnik. - Sectusempra!
Po chwili śmierciożercy rozpłynęli się we mgle, został tylko Malfoy. Arystokrata wziął na ręce zmarznięta i ranną Hermione poczym teleportował się do Malfoy Manor.
                                                   ~*~
Po tygodniu Hermiona odzyskała przytomność, ale Lucjusz nadal się nią opiekował ku zdenerwowaniu brązowookiej. 
- Mówmy sobie po imieniu - zaproponował blondyn przynosząc jej tace z jedzeniem.
- Dziękuje Pan...dziękuje Lucjuszu - poprawiła się szybko, za co otrzymała śmiech Malfoy'a
- Proszę Hermiono - powiedział nadal roześmiany
- Jak długo byłam nie przytomna? - zapytała
- Tydzień - odpowiedział
- Tydzień? - dopytała
- Cholera! Hermiono nie zamieniaj się w Pottera. - warknął - Tydzień z powodu ran zadanych Sectusemprą. - dodał
- Ale teraz umiem przywołać sobie tace z jedzeniem - powiedziała gryfonka
- Oczywiście - westchnął - Ale i tak nie dam Ci różdżki - powiedział w zamian za co oberwał poduszką
- Czemu? - zdziwiła się
- Bo jej nie masz idiotko - powiedział rzucając poduszką w Hermione
- Kretyn - mruknęła obgryzając jabłko 
                                                   ~*~
Hermiona była w pełni sił ,ale nie udało jej się przekonać Malfoy'a ,który troszczył się o nią pomimo protestów. Codzień przynosił jej jedzenie do pokoju. Śmiali się, żartowali...
Granger stwierdziła ,że nie może czekać i musi wyznać Malfoy'owi to co do niego poczuła. To był jej ostatni dzień w Malfoy Manor. Otworzyła  drzwi gabinetu, położyła na biurko kartkę, poczym wyszła.
Wyniosła sie z jego domu... z jego życia... z jego serca... .
                                                   ~*~
Usłyszała trzask, drzwi wyleciały z zawiasów a w jej salonie pojawił się... Malfoy z furią wypisaną na twarzy.
- Hermiono Jane Granger! Wytłumacz mi co to do cholery jest! - krzyknął rzucając kartką na stół 
Lucjuszu! 
Ja już tak nie mogę. Kocham cię kretynie. Kocham cię nawet jeśli tego nie zauważasz. 
Już więcej mnie nie zobaczysz. Nie szukaj mnie. Dziękuje za troskę i opiekę. 
                                                               Hermiona
- Kartka - powiedziała poczym schowała się w łazience zamykając drzwi
- Granger! - nie mogła powstrzymać śmiechu gdy usłyszała swoje nazwisko wypowiedziane tonem ,którego sam Snape by się nie powstydził - Wyłaź!
- Nie - odpowiedziała tonem pięciolatki
- Jak chcesz - powiedział aby po chwili drugie drzwi leżały w kawałkach
- Kocham Cię idiotko, kocham cię nawet jeśli tego nie zauważasz. Już więcej mnie nie zobaczysz. Nie szukaj mnie. - powiedział teleportując się
- Malfoy! Twoje drzwi są cenniejsze od moich! - krzyknęła
___________________________________________________________________________________

NAJLEPIEJ SŁUCHAĆ PRZY KŁÓTNI HERMI I LUCJUSZA: 

Chcę zasypiać z Tobą w ramionach
A nie tylko z telefonem w dłoniach,
Mówisz mi zostańmy przyjaciółmi,
Całą naszą historię porzućmy. 
Myślę o tym co między nami było.
Chciałbym wiedzieć czemu tak się to skończyło
Gdy bezsensu czekam sam nie wiem na co
Dobijam się naszą fotografią.


1. Przeglądam twe zdjęcia, jesteśmy w objęciach.
Razem tak dobrze nam było
Mówiłaś na zawsze, uczucie nie zgaśnie
lecz nagle się skończyło.
Wbrew sobie wciąż powracam do chwil
gdy Cię zobaczyłem z nim.
Ten obraz zapamiętam do ostatnich dni. 
Lecz choć nam nie wyszło, 
chciałbym mimo wszystko przy Tobie być blisko.

Ref. Chcę zasypiać z Tobą w ramionach
A nie tylko z telefonem w dłoniach,
Mówisz mi zostańmy przyjaciółmi
Całą naszą historię porzućmy.
Myślę o tym co między nami było.
Chciałbym wiedzieć czemu tak się to skończyło
Gdy bezsensu czekam sam nie wiem na co
dobijam się naszą fotografią.

2. Te nasze spacery przy świetle księżyca
wskazówka na tarczy przestawała odliczać
Czas, w Tobie był wszystkim , lecz odszedł w nie pamięć
a serce na zawsze zostało złamane.
Może kiedyś powiesz mi czemu tak skończyło się?
czemu życie takie jest? Czemu to spotkało mnie?
Stoję przy oknie spoglądam w telefon, 
lecz teraz Ty piszesz do kogoś innego.


Ref. Chcę zasypiać z Tobą w ramionach
a nie tylko z telefonem w dłoniach
mówisz mi zostańmy przyjaciółmi, 
całą naszą historię porzućmy
Myślę o tym co między nami było.
Chciałbym wiedzieć czemu tak się to skończyło,
gdy bezsensu czekam sam nie wiem na co
dobijam się naszą fotografią.

3. W moim życiu pustka została po Tobie.(Po Tobie)
Straciłem Cię i nie wybaczę sobie (Nie wybaczę sobie). 
Trudne są te noce bez ciebie (bez ciebie),
Dla Ciebie składam serce z gwiazd na niebie.
Folder z naszymi  wspólnymi zdjęciami (zdjęciami),
oglądam je i tęsknie za nami.
Wszystko mi teraz przypomina Ciebie (Ciebie), 
jak mam bez Ciebie żyć nie wiem. (nie wiem, nie wiem, nie wiem).

Ref. Chcę zasypiać z Tobą w ramionach 
A nie tylko z telefonem w dłoniach
Mówisz mi zostańmy przyjaciółmi,
Całą naszą historię porzućmy.
Myślę o tym co między nami było.
Chciałbym wiedzieć czemu tak się to skończyło
Gdy bezsensu czekam sam nie wiem na co
dobijam się naszą fotografią.

Zakład

- Zabini! Popieprzyło Cię! - 4 stoły zwróciły głowy w kierunku drzwi do Wielkiej Sali w których kłócił się Dracon z Blaise'm.
- Uspokój się smoku, tchórzysz? - zapytał czarnoskóry kierując się do stołu Domu Lwa.
- Diable, ja cię kiedyś zabiję - obiecał blondyn siadając obok przyjaciela, przy stole Gryffindoru. 
- A spełnisz tą obietnice - droczył się Blaise
- Malfoy! Zabini! Co wy robicie?! - wrzeszczał Ron
- Siedzimy, łasico. - odpowiedział niewzruszony Dracon
- Od kiedy to Wielki Pan Malfoy zasiada przy stole Gryfonów? - warknął Weasley 
- Od dzisiaj - mruknął Zabini w obronie przyjaciela, na co Hermiona i Ginny zareagowały śmiechem.
- Jaka ta Granger ładna - pomyślał Dracon 
- Gryffindor traci 50 punktów za krzyki pana Weasley'a! - warknął Snape 
- świetnie - mruknął Ron oblewając się rumieńcem.
Dla Hermiony śniadanie upłynęło w miłej atmosferze, śmiała się i żartowała wraz z Blaise'm i Draco, plotkowała z Pansy ,która po chwili się do nich przysiadła. Ślizgoni okazali się być całkiem fajni. 
Pansy była miłą dziewczyną, Zabini okazał się zabawnym kawalerem, a Draco... on był troskliwy i...fajny. 
                                           ~*~
Malfoy od miesiąca spotykał się z Hermioną. Brązowooka stała sie całym światem arystokraty. Dziewczyna była całym jego sercem.
                                           ~*~ 
Malfoy podszedł do dziewczyny. Ukląkł.
- Malfoy co ty odpierdalasz? - zapytała gryfonka
- Zamilcz, Granger! - odpowiedział - Hermiono Jane Granger, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? 
- Tak! - wykrzyknęła rzucając mu się na szyję, co było skutkiem przewrócenia się roześmianego blondyna.
- Herm, co ty wyprawiasz?! - wykrzyknął Ron
- Wychodzę za chłopaka ,którego kocham - wyjaśniła gryfonka całując narzeczonego.
 Zarówno nauczyciele jak i uczniowie nie zdążyli ochłonąć ,bo po chwili byli świadkami kolejnego momentu który zapamiętają na całe życie.
Zabini ukląkł przed Ginny. 
- Ginewro Molly Weasley czy zostaniesz moją żoną? - zapytał czarnoskóry
- Moja odpowiedź brzmi TAK! - krzyknęła aby po chwili brunet leżał obok Malfoy'a.
- Ginny! Co ty robisz?! Hermiona to rozumiem, ona od zawsze jest dziwna, ale ty?! - warknął Ron aby po chwili zostać wyrzuconym z Wielkiej Sali przez Dracona, Blaise'a i Hermione.
- No to mamy podwójne zaręczyny - rozległ się głos Dumbledore'a 
                                                 ~*~
Hermiona Granger stała przed ołtarzem, składając przysięgę przed mężczyzną ,którego pokochała.
- Hermiono Granger, czy bierzesz sobie tego oto mężczyzne za męża i ślubujesz mu miłość...
- Tak! - powiedziała panna młoda
- Draconie Malfoy czy bierzesz sobie tę oto kobietę za żonę i ślubujesz jej miłość...
- Tak - powiedział Pan młody
- Ogłaszam Was mężem i żoną. - powiedział Dumbledore - Draconie, możesz pocałować Pannę młodą.
Draco z radością wpił sie w usta żony.
Ceremonia odbyła się w obecności przyjaciół,rodziny i nauczycieli. Zaproszona została nawet Astoria - niedoszła pani Malfoy... . 
Następnie odbył się ślub Ginny i Blaise'a... 
                                             ~*~
I tak oto szkolna-panna-ja-wiem-to-wszystko została żoną mężczyzny ,którego pokochała i matką córeczki - tatusia ,a zarazem księżniczki Blaise'a Zabiniego... 
 - Hermiono
 - Tak?
 - Co mogę kupić Blaise'owi? 
 - A dlaczego chcesz mu coś kupować?
 - Bo.. pamiętasz dzień kiedy wraz z nim przysiadłem się do stołu gryfonów?
 - Pamiętam, o co ci chodzi Draco? 
 - to był zakład... 
 - Hmm...może nową miotłę? - zaproponowała ze śmiechem
 - Dobry pomysł
 - Smoku...
 - Hmm...
 - Co kupić Ginny?
 - Nie wiem ,a co?
 - No bo to ona mnie namówiła ,żebym została twoją dziewczyną...
 - Ginewro Molly Zabini, niech Cię Salazar błogosławi! - wykrzyknął składając pokłony przed zdjęciem Ginny i Blaise'a.