— niedziela, 20 kwietnia 2014 —

,,Dyrektor,, cz.1

Nie chce robić kopiuj, wklej 
Poprostu życzę Wam okazałego zajączka, 
Mokrego dyngusa
i mile spędzonego czasu
w rodzinnym gronie

_______________
Lucmione
______________________________________

Hermiona Granger, Harry Potter, Ron Weasley i inni Puchoni, Krukoni, Ślizgoni, cały dom Lwa no ,i oczywiście nauczyciele jedli właśnie niespodziewaną ucztę w Wielkiej Sali. Dlaczego niespodziewaną? Otóż Dumbledore od godziny biegał po zamku informując o uczcie wszystkich, których spotkał.
Dyrektor Hogwartu powstał.
- Wybaczcie mi proszę tą nagłą ,ale i potrzebną ucztę. Ale muszę Wam przekazać pewną bardzo ważną informację, a mianowicie zmianę w gronie nauczycielskim. - powiedział 
Na Wielkiej Sali wybuchły szepty: "Czy to McGonagall?, Na pewno odejdzie Snape."
-... Cisza! - Albus Dumbledore kontynuował - Nie odejdzie ani profesor McGonagall ,ani profesor Snape. Odejdę... JA. 
Ta informacja wstrząsnęła całym Hogwartem. 
 - Dumbledore odejdzie? - szepnęła Hermiona 
 - Nie, to nie możliwe! - zaprzeczył Ron
 - Dyrektor? - nie dowierzał Harry
 - Dlaczego? - dopytał Ron
Kto go zastąpi? - dało się słyszeć ze stołu Krukonów
 - Może McGonagall będzie dyrektorką. - mruknął Harry ze zrezygnowaniem
 - Nie! Dumbledore nie może odejść. - nie zgodził się Ron
 - On odejdzie tylko wtedy kiedy nikt w całym Hogwarcie nie pozostanie u wierny - rzekła Hermiona.
Rozmyślania uczniów przerwał poraz kolejny zresztą Dumbledore.
 - ... Nowym dyrektorem będzie Pan Lucjusz Malfoy - oznajmił dyrektor
Na sale wszedł Malfoy we własnej osobie. Pusząc się jak paw podszedł do Dumbledore'a poczym zajął jego miejsce. Harry wpadł na pewien pomysł... Skrzyżował ręce na piersi, po nim to samo uczynił cały stół Gryffindoru, następnie Ravenclaw pod przywództwem Cho Chang skopiował jego gest ,a po chwili Puchoni siedzieli w identycznej pozie. Koleinie ku niezmiernemu zdziwieniu Harry'ego połowa Slytherinu również skrzyżowała ręce na piersiach. I w ten właśnie sposób Lucjusza Malfoy'a zamiast aplauzu powitała cisza.
- Cholera jasna, nie wierze - warknęła Hermiona
- W co? - dopytał Harry
- W to ,że ten dupek został dyrektorem - syknęła
- Miona, co się stało? - zapytał Ron
- Jestem szlamą, to się stało - powiedziała grobowym tonem
- Her...
- Oh, zostawcie mnie - warknęła poczym ruszyła na błonia 

*  *  * 

Minęły 2 tygodnie od objęcia żądów przez Malfoy'a...
2 tygodnie podczas ,których nie byłoby dnia bez nazwanie Hermiony szlamą... 
2 tygodnie podczas ,których Gryffindor utracił niemal wszystkie punkty ,a Slytherin zyskał ponad sto...

- To nie sprawiedliwe - powiedziała Hermiona
- Jak całe życie - mruknął ze zrezygnowaniem Ron - Ty chociaż masz spokój
- Ja? Ja, mam spokój?! Nie wyzywa mnie przy wszystkich ,bo chce grać ,,dobrego,, - powiedziała - Pozatem to nie przeze mnie Gryffindor oberwał!
- Aha, czyli to MOJA wina?
- A czy to ja strzeliłam fretke w twarz? Czy to ja przy wszystkich zrzuciłam go z miotły? Czy to ja...
- Mógł mnie nie prowowkować - mruknął na swoją obronę
- To nie daj mu się prowokować - rzekła wychodząc

*  *  *
Następnego dnia miałabyć lekcja Transmutacji. Siódma klasa Gryffindoru i Slytherinu oczekiwała Minervy McGonagall, która jednak się nie zjawiła. Zamiast nauczycielki Transmutacji do klasy wszedł Ten-Nowy-Cholerny-Dyrektor-Wielka-Kupa-Siana-Na-Głowie-Kochany-Ojczulek-Piepszonej-Fretki-Lucjusz-Cholera-Malfoy.
- Usiądźcie - powiedział blondyn ,a gdy usiedli kontynuował - Transmutujcie swoje kruki w jakie kolwiek inne zwierze. - machnął różdżką ,a przed każdym znalazł się kruk.
Już po chwili przed Hermioną stała ruda wiewiórka, zaś na stoliku Harry'ego kicał królik. Ku wielkiemu zdumieniu wszystkich obecnych wiewiórka Grangerówny skoczyła z pazurkami na Malfoy'a.
- Granger, szlaban! Minus... widzę ,że Gryffindor nie ma punktów ,które możnaby było odjąć - I znów miał na twarzy ten swój ,,Malfoyowski uśmieszek,,.
- W takim razie sądzę ,że trzeba ich trochę dodać - nawet blondyna zdziwiło niespodziewane wejście McGonagall - 200 punktów dla Gryfonów. Koniec lekcji. Panno Granger, uzgodni pani szczegóły szlabanu z dyrektorem. - dodała i wyszła
- Granger, szlaban o 20.
- Z panem? - zapytała
- Nie, głupia! Czy ty sądzisz ,że nie mam co robić tylko nadzorować szlaban, brudnej szlamy?! - zapytał - Masz szlaban z Severusem, przyda mu się pomoc. 
Wściekła Hermiona wybiegła z klasy. Nie poszła na lekcje, miała tylko zaklęcia z Flitwickiem i Historię Magii, ani Flitwick ,ani Binns nie będą suszyć jej głowy. Jest przecież ,,Jakże wspaniałą Panną Granger,,. Parsknęła śmiechem. Poszła do biblioteki i zaczęła czytać. Po chwili zorientowała się ,że jest już za pięć dwudziesta. Pobiegła do lochów. 
- Uważaj Severusie, żeby Ci nie upaprała kociołka szlamem - usłyszała Malfoya
Ale blondyn nie doczekał się odpowiedzi Snape'a, bowiem wściekła Hermiona wypadła zza rogu i uderzyła dyrektora w twarz.
- Minus 200 punktów od Gryffindoru! - warknął Lucjusz
Gdy Malfoy oddalił się korytarzem Snape gestem nakazał jej wejść do klasy.
- Uważysz pięć kociołków eliksiru spokoju i dwa słodkiego snu - powiedział mistrz eliksirów - A i tak przy okazji policzkowanie Malfoy'a nie było mądre. - dodał
Uśmiechnęła się, poczym zabrała się za warzenie, musiała się skupić przy eliksirze spokoju bowiem źle obmierzone składniki zamiast spokoju powodują głęboki sen ,z którego nie można się wybudzić. Jednak skupienie nie przychodziło łatwo bowiem Snape już po chwili pochylił się nad nią tak ,że czuła jego oddech na karku.
- Wychodzę, postaraj się nie pomylić - wyszeptał ,a ona pomimo ,iż go nie widziała była pewna ,że się uśmiechnął - Pomyłka dużo kosztuje - dodał i wyszedł.
Hermiona szła właśnie do szafki ze składnikami gdy zobaczyła inną lekko uchyloną szufladę. Uchyliła ją i zamarła. 16 buteleczek Płynnego szczęścia. Szybko się rozejrzała i nie zastanawiając się jakie konsekwencje może nieść za sobą ten czyn schowała dwie z nich do kieszeni szaty. Zamknęła szufladę, poczym powróciła do ważenia eliksirów. Zdążyła pochylić się nad kociołkami, gdy do pomieszczenia wszedł Snape.
- Wyjdź Gra... Wyjdź i dla twojej wiadomości dyrektor, niezainteresuje się...
Wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Przecież Leglimencja jest zabroniona w szkole. Może Malfoy dał Snape'owi pozwolenie. Nieważne! Plan czas wcielić w życie! Ruszyła do dormitorium i zasnęła pogrążona w myślach o pewnym blondynie.
Następnego dnia...
Sobota, maj, piękny słoneczny dzień wszyscy siedzieli na błoniach...
Nawet nauczyciele powychodzili z zamku. W zamku zostały tylko trzy osoby: Lucjusz Malfoy, Hermiona Granger i Ginny Weasley. Te dwie ostatnie siedziały właśnie w dormitorium brązowowłosej, rozmawiając przyciszonymi głosami pomimo zaklęcia wyciszającego rzuconego na pomieszczenie.
- Hermio...
- Tak, wiem jestem niezmiernie głupia, ale musiałam...
- Ale musiałaś wykraść Snape'owi dwie butelki Feliks Feliksis - dokończyła Weasley'ówna - A teraz do sedna... Jak Ty u licha zamierzasz poderwać Malfoy'a?!
- Nie wiem - odpowiedziała Hermiona zgodnie z prawdą - Ale to będzie mi potrzebne - wskazała głową na płynne szczęście.
- Hmm... może... WIEM! - rudowłosa usciskała Granger
- Co?...Ginny, nie patrz się tak na mnie tylko... GADAJ O CO CHODZI!
- No więc, jak wiesz od miesiąca jestem z Draco...
- A Smok, za Twoją pom... Poprawka, za pomocą Twoich słodkich oczu szczeniaka z puchatymi uszami pomoże mi... Ginny! Jesteś... najbardziej fenomenalną i najlepszą przyjaciółką na świecie!!!
Rudowłosa uśmiechnęła się promiennie.
- To jak? Idziesz do blondaska? - zapytała Hermiona rudowłosą
- Już mnie nie ma! - wykrzyknęła Ginny z uśmiechem poczym pobiegła do Draco
I w ten sposób Hermiona Granger zdecydowała się związać z Lucjuszem Malfoyem, mężczyzną, który ma syna w jej wieku.
Granger'ówna siedziała na łóżku jak na szpilkach ,aż w końcu zdecydowała się pójść do biblioteki. Ledwie jednak zdołała zaszyć się pomiędzy regałami ,a już odnalazł ją Harry. Młody Potter, bowiem postanowił nauczyć ją latać na miotle. Tak więc uczyła się o jeden przedmiot więcej.. Zielonooki wyciągnął ją na boisko, w dłoni dzierżył dwie błyskawice - swoją (prezent od Syriusza) i jej (Od Harry'ego na urodziny).
- To jak, jaką pozycję ćwiczymy dzisiaj? - zapytała chwytając swoją miotłę
- Hmm... - Harry zastanowił się przez chwilę - Pokaż jak latasz, chcę coś sprawdzić.
Skinęła głową poczym wzięła od niego miotłę. Wzbiła się na wysokość obręczy, poczym wykonała m.in tzw. '' Zwód Wrońskiego''.

__________________________________________
Przepraszam za podział 
,ale musiałam :)

— poniedziałek, 14 kwietnia 2014 —

Miłość nie wybiera, ona po prostu jest-Plan Lily Evans (SB+HG)

Nie to nie Blainny! Bowiem na historię Blaise/Ginny nie mam pomysłu
Niestety Was zawiodłam, przykro mi, nie wiem kiedy będzie Blainny, mało tego nie wiem
czy w ogóle je napiszę... przepraszam i zapraszam na Syrmione :) (Syriusz/Hermiona)
∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞
Brązowooka dziewczyna otarła łzę. Przeklinając wszystko na czym tylko świat stoi ,a szczególnie Lunę Lovegood. To właśnie jasnowłosa powiedziała ,że Harry Potter chce się z nią widzieć. I rzeczywiście młody Potter chciał z nią porozmawiać ,ale przy okazji okazało się ,że Ron Weasley, chłopak Hermiony spotyka się z Lavender Brown. Co miała ta Brown czego nie miała ona? No tak, Laveneder... wyzywające ciuchy, makijaż no i cały czas ślini się do Ronalda. Tak, rudowłosy chłopak był dla Hermiony Ronaldem i nikim więcej ,a już na pewno nie jej przyjacielem...
Zamknęła drzwi dormitorium, była sama. Z kufra wyjęła zmieniacz czasu-podarunek od Minervy McGonagall.
3 obroty i po sprawie... Zakręciła raz...drugi...
Rozległ się huk tak przeraźliwy ,że dziewczyna aż podskoczyła i zupełnie przez przypadek zakręciła zmieniaczem czasu jeszcze parę razy.
Poczuła jak odrywa się od podłogi. Pomieszczenie zawirowało przeraźliwie ,a dziewczyna przewróciła się lądując na podłodze u stóp... Syriusza Black'a! Rozejrzała się na około siebie. Musiała wylądować w pokoju wspólnym Gryffindoru!W pomieszczeniu znajdowała się ona, Syriusz Black, Remus Lupin, James Potter i Lily Evans - ojciec chrzestny Harry'ego, wilkołak i rodzice chłopca-który-przeżył. Black wpatrywał się w nią oszołomiony jak gdyby zobaczył smoka.
- Kim...jesteś... - wyjąkał w końcu Syriusz
- To na razie nie jest ważne - odpowiedziała podnosząc się z podłogi - Muszę się skontaktować z Albusem Dumbledore'm. Jest dyrektorem, prawda? I zanim choć jeden z huncwotów zdążył mrugnąć okiem w Pokoju Wspólnym gryfonów pojawił się Dumbledore we własnej osobie.
- Hermiono, czy mogę Cię prosić na chwilę?
Panna Granger posłusznie ruszyła za dyrektorem do jego gabinetu.
- Siadaj, drogie dziecko - powiedział wskazując na fotel ,a gdy usiadła kontynuował - Zmieniacz Czasu ,tak?
- Tak. - potwierdziła
- Nie wnikam w Twoje sprawy , Hermiono ale to była trudna podróż dla Zmieniacza Czasu...mogę? - zapytał wskazując na złoty zegarek zawieszony na szyi gryfonki
- Tak. Proszę - odpowiedziała szybko podając Zmieniacz dyrektorowi
- Hmm.. tak, tak, tak myślałem... będziesz musiała tutaj zostać... przez dwa... przez miesiąc
- Co?! Profesorze, to nie możliwe! Ja nie mam książek, ubrań, nic!
- Panno Granger, proszę się uspokoić - powiedział Dumbledore spoglądając na nią - To wszystko da się załatwić..
- A co mam odpo...
- A więc tak... Musi pani zostać tutaj przez miesiąc, znalazła się tu pani przez zbieg okoliczności ,który nie musi być znany James'owi, Syriuszowi, ani nikomu innemu.
Skinęła głową.
- Jest pani w ich wieku ,więc nie będzie problemów, jest pani gryfonką tego też nikt nie będzie kwestionował... Nie zna pani żadnego Harry'ego Potter'a, Ronalda Weasley'a czy nawet panny Evans, Pana Black'a...
- Oczywiście.
- Tak się głupio złożyło... Panno Granger jest mi niezmiernie przykro ...ale musi pani zamieszkać w dormitorium chłopców z Gryffindoru ,czyli Panami: Black'iem, Potter'em i Lupin'em. Chyba ,że woli pani dziewczyny ze Slytherinu -dodał szybko
- Nie - odpowiedziała szybciej od Dumbledore'a - A co się stało z Pett...
- Jamesie Potterze! Syriuszu Blacku! Gryffindor traci po 10 punktów za każdego z Was za podsłuchiwanie! Pan Pettigrew został... delikatnie mówiąc poraniony dziś rano i spod opieki pani Pomfrey uda mu się uciec dopiero za dwa miesiące
- Oh...
- Dobrze, Hermiono to wszystko ,a teraz poproś mi tu Black'a, Potter'a i Lupin'a.
Hermiona skinęła głową poczym opuściła gabinet dyrektora po drodze zawiadamiając chłopców ,że dyrektor chce ich widzieć. Poszła do portretu Grubej Damy.
- Wpuść mnie - powiedziała
- Hasło.
- Nienawidzimy Slytherinu, tak na przyszłość - powiedziała Lily Evans ,która właśnie wyszła z pokoju wspólnego
- Dzięki.
- Właź.
Hermiona posłusznie weszła do salonu Gryfonów. Nic się nie zmieniło.
- Wiesz już gdzie będziesz spać? - zapytała rudowłosa
- N...Tak, dormitorium chłopców, konkretniej siódmy rocznik
- Współczuje... Potter, Black...
- Taa... Czemu tak go nie cierpisz?
- Potter'a? Bo jest nadętym palantem, znęca się nad innymi, długo by wymieniać. Black, wcale nie jest lepszy, uważa ,że może mieć każdą. - prychnęła
- A Lupin?
- Kujon, zawsze wszystko wie, prefekt, miły, tylko wiecznie chory, jest całkiem... normalny
- A...
- Pettigrew? Przyjaźni się z Potterem i bandą ,bo chce zyskać na...
Reszta słów rudowłosej Panny Evans utonęła w chaosie ,który wyniknął z przybycia Syriusz'a i James'a. Lupin usiadł przed kominkiem z książką.
- Ja zginę Łapo... mamy DZIEWCZYNĘ w dormitorium przez MIESIĄC
- A co ja mam powiedzieć Rogaczu? Ona ma łóżko NAJBLIŻEJ MNIE
- Ale to ja mam najgorze...
- Nie prawda to ja jestem milutkim, czarnym pieskiem
- Merlinowi dzięki za jelenia!
- Jesteście żałośni - wtrąciła Evans'ówna
- Lilka! Jak miło cę widzieć - wykrzyknął uradowany James - Umówisz się ze mną Evans?
- NIE! Mdli mnie na twój widok Potter!
- Oj, Liluś...
- NIE MÓW DO MNIE LILUŚ!!!
- Lilka...
- POTTER!
- Lils
- ZAMKNIJ SIĘ!
- Lilkuś..
- JAMSIE POTTERZE OSTRZEGAM CIĘ!!!
- Liluniu...
- POTTER!!!
- Li...
- Minus pięć punktów od Gryffindoru!
- Lil...
- Minus kolejne 5 punktów od Gryffindoru!
- Oj, dobra już dobra... - James dał za wygraną
Hermiona parsknęła śmiechem.
- I co tak nową śmieszy? - szepnął Rogacz do Łapy
- Po pierwsze Potter nie ,,nowa,, po zaraz Cię trzepnę! - zagroziła szybko ucząc się taktyki na Pottera od Lily Evans - Mam na imię Hermiona!
- Hermiś!!! - krzyknęli Black i James
- Z.A.M.N.I.J.C.I.E S.I.Ę!!! - warknęła na nich ,,Hermiś,,
- Hermionecz...
- Nie Łapciu, to szczoteczka!
- Szczotuś , Rogaczu
- Szczotunia
- Lily trzymaj mnie ,bo zaraz im coś zrobie! - powiedziała Granger'ówna
- A zrób, ja Ci przytaknę - odpowiedziała Evans
- Ej, szczota masz plan lekcji - powiedział Black wyciągając do Hermiony rękę z jej planem zajęć
Panna Granger podeszła do Łapy wyciągając rękę po plan ,ale Black szybko ją cofnął
- Black, nie denerwuj mnie!
- A czemu szczoteczko?
- Bo nie - warknęła
- Hmm... - Syriusz udał ,że się nad czymś głęboko zastanawia - Dam Ci ten plan ,ale dostane buzi w policzek
- BLACK, NAWET MNIE NIE DENERWUJ, DAWAJ TEN PRZEKLĘTY PLAN!!! - krzyknęła wściekła
- Ja dostane buziaka, Ty dostaniesz plan zajęć - odpowiedział
- Oczywiście Łapciu - Hermiona uśmiechnęła się przebiegle
- Ej, nie zbliżaj się! Nie! Hermiona odejdź! Rogacz, weźcie ją!!! - zawył Syriusz odskakując od niej - James!!! Weź ją!
- A... - James'owi przerwał Syriusz
- Lily ZAWSZE uśmiecha się w ten sposób gdy coś knuje!
- Oj, Łapko ja nic nie knuję - Hermiona uśmiechnęła się słodko - Oddasz plan?
- Ty naprawdę coś knujesz - mruknął Black - Dawaj buziaka, tylko szybko!

Hermiona stłumiła chichot, poczym podeszła do ,,Łapki,, i szybko pocałowała go w policzek, gdzie następnie wylądowała jej ręka, wzięła plan i usiadła na fotelu obok Lily.
Black wpatrywał się w nią nie bardzo wiedząc ,że brązowooka właśnie myśli o nim jako o cholernie przystojnym Black'u.
- One są NIEBEZPIECZNE - powiedział Syriusz
- Zauważyłem ,Łapo - poparł przyjaciela James
Do Black'a i Potter'a podszedł Lupin szepnął coś na ucho poczym wyszli przez portret Grubej Damy.
- Tym razem to ONI coś knują - zawyrokowała Lily - zmiękło Ci serce na widok Black'a?
- Nie - odpowiedziała Hermiś
{2 tygodnie później}

Hermiona wraz z Syriuszem siedzieli w gabinecie dyrektora...
- A więc Panno Granger, Panie Black - najwyraźniej stwierdził ,żeby nie mówić do nich po imieniu - jak wiecie za tydzień odbędzie się bal z okazji pozbycia się z tej szkoły profesor. Tricklowely* [*=jakaś tam Ubridgopodobna pani, ucząca jakiegoś tam przedmiotu :)] A KAŻDY uczeń bez wyjątku MUSI pójść z osobą towarzyszącą, a więc wy pójdziecie RAZEM.
- NIE ZGADZAM SIĘ! - Hermiona zerwała się z krzesła - ZA NIC W ŚWIECIE NIE PÓJDĘ Z BLACKIEM!!!
- Panno Granger, pójdzie pani z panem Blackiem ,a moja decyzja nie zostanie zmieniona. - rzekł dyrektor
 - Świetnie - syknęła po czym wyszła z pomieszczenia po drodze zaklęciem niszcząc parenaście instrumentów ,a na koniec trzaskając drzwiami
- Ma ona charakter - stwierdził Syriusz
- Pokaż się z jak najlepszej strony, Syriuszu jeśli tak Ci na niej zależy
- Oczywiście, dyrektorze - odpowiedział
Tydzień minął Hermionie zbyt szybko jak na myśl ,że na bal idzie ze swoim najgorszym wrogiem.

- Hermiona! Łapa czeka! - popędzał wybrankę serca przyjaciela James Potter - Hermiona! Idź wreszcie do Łapy! HERMIONA!!! Hermiona, Łapa na Ciebie czeka! Idź wreszcie dziewczyno! WYŁAŹ Z TEJ PRZEKLĘTEJ ŁAZIENKI!!!
Nareszcie w drzwiach pojawiła się Granger. James Potter nawet nie widział jaki kolor sukni miała ,bo wpatrzony był w inną istotę. Przed nim stanęła Lily Evans, jego bogini ubrana w piękną niebieską suknię.
Hermiona wybiegła z Pokoju Wspólnego na korytarz przed portretem Grubej Damy gdzie czekał na nią Syriusz Black. Czarnowłosy podał jej ramie ,które przyjęła poczym szepnął: Pięknie wyglądasz Hermiono.
- Dziękuje - odpowiedziała brązowooka
Black poprowadził ją Wielkiej Sali, po czym do jednego ze stolików. Usiadła ,a sam Syriusz poszedł po coś do picia, w jego wypadku Ognistą Whiskey w jej czerwone wino. Black jednak bardzo ją zaskoczył gdy zobaczyła go z dwoma kieliszkami pełnymi rubionwego płynu-wina. On i czerwone wino, to jak Lily z Potterem! No ,ale fakt Evans i James byli tutaj razem.
Przetańczyła z Blackiem cały bal ,aż w końcu zaproponował aby poszli się przejść. Zgodziła się. Wyszła wraz z Syriuszem, Blackiem nie wiedziała już jak go ma nazywać.
- Blac...
- Syriusz - przerwał jej
- Chyba czytasz mi w myślach - roześmiała się
Nie wiedziała czy to alkohol sprawił ,że w towarzystwie Bla... Syriusza czuła się wspaniale czy może działo się to za sprawą uczucia kryjącego się wgłębi jej serca. Ciekawe czy on czuje to samo? Nie, nie na pewno nie! On zakochany w niej? Chyba ten alkohol naprawdę źle na nią wpływa. Ba, nawet bardzo źle skoro sądzi ,że zakochał się w niej mężczyzna ,który jak stwierdziła Lily może mieć każdą. A może jednak? Nie Hermiono, on Cię nie kocha! Ogarnij się dziewczyno! On może mieć każdą i na pewno nie wybierze ciebie!
Black chyba naprawdę czyta jej w myślach ,bo po chwili powiedział:
- Kocham Cię Hermiono
Ale ona stwierdziła ,że to puste słowa spowodowane winem ,które pili.
Przeprosiła go po czym udała się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru i poszła spać.

{Następnego dnia...}
Hermiona obudziła się wczesnym rankiem. O dziwo Blacka nie było.
- Pewnie nie wrócił do wieży Gryffindoru na noc - pomyślała
Szybko wzięła prysznic i ubrała zielony top, jeansy i ulubioną różową bluzę po czym udała się do pustego pokoju wspólnego. Jednak pomyliła się, salon nie był pusty. No może nie do końca, co prawda nie było w nim nikogo ,ale cały był ozdobiony ,jakby na walentynki. Ale był maj! Ostatecznie jej wzrok powędrował na ścianę obok Tablicy Ogłoszeń. Był tam złocisty napis:
Kocham Cię, Hermiono.
Syriusz 

- On naprawdę się upił - stwierdziła na głos
- Szkoda ,że tak sądzisz - usłyszała smutny głos za plecami
Odwróciła się ,ale Black już wybiegał z na korytarz.
- Black! - krzyknęła wybiegając za nim - nie poskutkowało - BLACK! Syriuszu! - Dopiero teraz stanął jak wryty na środku korytarza, dziewczyna podbiegła do niego chcąc coś powiedzieć ,ale on odezwał się pierwszy:
- Zapomnij o tym - powiedział po czym pognał korytarzem i zniknął brązowookiej z oczu.
- Kurwa - zaklęła idąc do pokoju wspólnego gryfonów
- Co się znowu stało, Hermi? - Lily Evans usiadła obok niej
- To się stało - powiedziała załamana wskazując na Tablicę Ogłoszeń gdzie nadal było wyznanie miłości. Lily spojrzała się na Hermione zdziwionym spojrzeniem ,a Granger opowiedziała jej co się stało.
- Zaraz wracam - powiedziała rudowłosa znikając za drzwiami dormitorium chłopców skąd po chwili wyłoniła się ciągnąc za sobą zaspanego Potter'a.
- James, przykro mi ,że to powiem ,ale twój najlepszy przyjaciel to dupek - zawyrokowała Hermiona
- Co Syriusz znowu zrobił? - zapytał czarnowłosy
Hermiona wspomagana przez Lily szybko streściła James'owi sytuację.
- Hermiono, przykro mi ,że to powiem ,ale twoje serce należy do kretyna - powiedział Potter - Już nawet Glizdogon był by bardziej dojrzały od Łapy.
Po chwili towarzystwo ryknęło śmiechem.
- Nie idziemy na lekcje - stwierdziła Lily
- Co?! - Rogacz wyglądał jakby połknął muchę
- Nie idziemy na lekcje - powtórzyła Evans'ówna
- Świat się kończy - stwierdził potter
- Czemu? - zdziwiła się Hermiona
- To ,że Syriusz to kretyn to wiem od dawna. Ale z tą tutaj dzieje się coś bardzo złego - powiedział James wskazując na rudowłosą
- Nic się ze mną nie dzieje - powiedziała Lily wzruszając ramionami
- a dlaczego nie idziemy...
- Rogaczu...Rogaczu czy ty się na mózgi z Peterem zamieniłeś?! - zapytała Lily
- Eee...
- Łapa musi zobaczyć co utracił - powiedziała Evans wskazując na Mione
- eee... no dobrze... ale co ja mam zrobić?
- Ty będziesz pilnował Blacka podczas gdy ja zrobię Hermione na bóstwo ,a następnie niby przypadkiem na siebie wpadną... Pamiętaj NIE spuszczaj oczu z Łapy - wyjaśniła Lily ciągnąc za rękaw Hermione
I tak plan Lily Evans pt: ,,Jak złapać Syriusza Black'a w sidła'' wszedł w życie.
Hermiona ubrała się w sukienkę pożyczoną od Evas'ówny, poczym Lily umalowała ją tak ,że gdy natknęły się na Lupina ten zwiał jak najszybciej.
Ostatecznie przybiegł zziajany Rogacz:
- Łapa... idźcie na błonia... przyprowadzę...Łapę - wydyszał
- A więc idź na błonia Mionka. Powodzenia - powiedziała Lily delikatnie popychając brązowooką Hermione
Panna Granger wyszła z zamku, poczym usiadła na błoniach, oczekując James'a wraz z Syriuszem. Nie musiała czekać długo ,bowiem już po chwili usłyszała głos Potter'a i Black'a:
- James, Ty oszalałe..
- Cicho, Łapo.
James popchnął Syriusza w stronę gdzie stała Panna Granger. Black zamarł wpatrując się w nią jakby zobaczył anioła. I w pewnym sensie tak było.
W jednej chwili Black przeprosił dziewczynę w drugiej zaś trzymał ją roześmianą w ramionach.
Od tego dnia Syriusz i Hermiona byli razem ,kiedy za przyszedł czas rozstania Panna Granger poszła do gabinetu Dumbledore'a
- Dyre...
- Nie chce pani wracać panno Granger? - domyślił się
- Chce zostać przy Syriuszu
- Wie pani co się stanie?
- Tak
- Nigdy nie pozna...
- Wiem, na Merlina dyrektorze przerabialiśmy to już tysiąc razy!
- Dobrze więc, a to - rzekł dyrektor wskazując na zmieniacz czasu - może się jeszcze przydać
__________________________
BONUS:



Suknia na bal i naszyjnik Lily Evans
+ szpilki w tym samym kolorze





Suknia na bal Hermiony
+ szpilki w tym samym kolorze

                                 













       A tu suknia w której Miona poszła do Łapy + szpileczki w tym samym kolorze i naszyjnik Lily (komentarz aut ( nie dodany w miniaturce)).

— wtorek, 1 kwietnia 2014 —

Czy to jest możliwe? - SevMione

Brązowowłosa dziewczyna szła szybkim, upartym krokiem w kierunku Zakazanego Lasu. Usiadła na drzewie. Rozpamiętując chwile spędzone z mężczyzną jej życia. Przypomniała sobie ich rozmowę:
- Hermiono, wyjeżdżam na praktyki - powiedział beznamiętnie ,a jego czarne oczy były utkwione w jej brązowych
- Ale... ja nie mogę opuścić Hogwartu - zaprotestowała - Nie mogę wyjechać.
- Jadę sam. Do Francji - wyjaśnił 
- Kiedy?
- Za tydzień
- Na jak długo?
- Cztery lata
- Ale... jak...Ty..to...sobie wyobrażasz? Ja w Anglii, Ty w Paryżu, we Francji 
- Tak, będzie lepiej - odrzekł - Znajdziesz sobie kogoś, jesteś piękną, mądrą młodą kobietą
- Czy ty...
- Tak Granger, właśnie z tobą zerwałem.
Jak on mógł?
Na zawsze razem.
Na zawsze przy sobie.
Ale on odszedł.
Zostawił ją.
Nie chce jej.
Powiedział to.
,,Tak Granger...''
To zabiło część jej.
Zostawiło na sercu ranę.
Ranę ,która się nie zagoi.
Wiedziała to koniec, pogodziła się z tym.
Zaakceptowała rzeczywistość.
Ale chciała jeszcze raz zobaczyć jego czarne oczy.
Usta szepczące jak bardzo ją kocha.
Spojrzenie pełne miłości.
Chciała słyszeć bicie jego serca.
Bijącego dla niej.
Wtulić się w jego czarne, aksamitne szaty
Powiewające na wietrze.
Zeskoczyła z drzewa wbijając spojrzenie w Zakazany las.
- Hermiono...
Odwróciła się, a jej serce zatrzepotało z radości ,ale twarz nie wyrażała emocji. Uczyła się od mistrza.
- Tak? - zapytała głosem beznamiętnym jeszcze bardziej od jego kiedy mówił o wyjeździe
- Kim jesteś i co zrobiłaś z dawną Hermioną Jane Granger? - zapytał
- O co chodzi PANIE PROFESORZE? - postawiła nacisk na dwóch ostatnich słowach
- Hermiono, ja Cię przepraszam. Nie powinienem... Zrozumiałem ,że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Przepraszam. Wybaczysz mi?
- Daj kawę, to Ci wybaczę - mruknęła ziewając i jednocześnie całując mistrza eliksirów w policzek
- Wpadniesz do mnie? Mam kawę - powiedział roześmiany
- Stoi Panie Snape - pisnęła i już jej nie było.
Severus udał się do swoich komnat gdzie zastał gryfonkę sączącą zwykłą kawę ,ale dla niej boski napój.