— wtorek, 25 marca 2014 —

Rozdzielenie świętej Trójcy - czyli przeżycia Panny Granger

Pierwszy raz pisałam tak pokręconą miniaturkę.
_______________________________________________________________________
- Profesorze Dumbledore czy to jest konieczne?
- Tak panie Weasley, jak najbardziej - odpowiedział dyrektor z uśmiechem
- Minervo, czas mu zabrać te dropsy zanim padną mu na mózg - Siedzący nieopodal Snape zwrócił się do opiekunki Gryffindoru
- Za późno, Severusie. Już jest za późno - odpowiedziała niezmiernie poważnym tonem
- Ale czy Hermiona musi...
- W tej sprawie to ja mam najwięcej do powiedzenia, Ronald! - syknęła Granger'ówna
- Tak i nie tylko Panna Granger, ale również Pan, panie Weasley, Pan Potter i Panna Weasley, Pan Longbottom również - wyrecytował Albus Dumbledore, z uśmiechem odwijając kolejnego cytrynowego dropsa - Dropsa Severusie?
- Albus, Ty cholerny dropsoholiku! - Snape nie mógł uwierzyć ,że dyrektor Hogwartu uzależnił się od... cytrynowych dropsów.
- Profesorze Snape odejmuje Slytherin'owi 20 punktów za pana zachowanie - mruknęła Granger z uśmiechem
- Granger, dodaje Slytherinowi 50 punktów za głupotę uczniów tego domu - syknął Snape
- Odejmuje ślizgonom 150 punktów za to ,że ich opiekunem jest pan - odparowała Hermiona
- Odejmuje Gryffi...
- Severusie, Panno Granger nie sądzę ,że kontynuacja tej nużącej kłótni jest konieczna - przerwał Dumbledore - Do rzeczy, Minervo czy masz to o co prosiłem?
- Oczywiście, Albusie - odrzekła opiekunka domu lwa podając dyrektorowi kosz z wikliny
- Dziękuje. Proszę teraz abyście dobrali się w pary. Opiekun wraz z osobą ,która potrzebuje ochrony. - rzekł dyrektor
Wszystkie pięcioro par oczu zostały wycelowane w Lupina, siedzącego do tej pory cicho.
Wszyscy chcieli trafić pod opiekę Remusa bądź samego dyrektora. Zaś nikt nie spojrzał nawet na Snape'a, McGonagall i Malfoy'a.
Oczy wilkołaka szukały zaś pomocy u dyrektora.
- Ustawcie się parami - polecił Dumbledore
Nikt nie drgnął, spojrzenia pięciorga par oczu nadal tkwiły w Lupinie.
- Parami - powiedział dyrektor
Pięcioro osób jednocześnie znalazło się przy wilkołaku.
- Parami - dyrektora wyręczyła sroga opiekunka domu lwa
Neville, Harry, Hermiona, Ron, Ginny, Lucjusz i Severus wlepili błagalnie spojrzenie w Lupina. Wargi Snape'a i Malfoya wyszeptały bezgłośnie: weź ich.
- Skoro nie chcecie spojrzeć na inne osoby niż Remus. Przykro mi ,ale wydzielę pary - powiedziała McGonagall. - Panna Granger i Lucjusz Malfoy - Hermiona z ociąganiem podeszła do Malfoya - Pan Weasley, do mnie - Ron z jeszcze większą niechęcią ustawił się obok opiekunki swojego domu - Panna Weasley i Severus Snape - wyczytała co obie osoby skwitowały jękiem i wrogim spojrzeniem na McGonagall - Harry Potter, do dyrektora - Harry podszedł do Albusa Dumbledore'a - i Longbottom z Remusem - Neville był w świetnym humorze gdy okazało się ,że jest z Lupinem ,ale jego humor się pogorszył gdy spojrzał na udręczone twarze Hermiony, Rona i Ginny.
 - Minervo, muszę? - zapytali jednocześnie Snape i Malfoy
- Tak, musicie. Remus nie może przygarnąć pod swoje skrzydła trójki osób ,bo wy nie jesteście tym zadowoleni. Poza tym kto w Malfoy Manor będzie szukał Her...
- szlamy - dokończyła za opiekunkę swego domu Hermiona
- Nie to powiedziałam, Panno Granger - sroga opiekunka Gryffindoru utkwiła swoje spojrzenie w Hermionie
- Ale to miała pani na myśli - skwitowała gryfonka
- Każda z par weźmie  jednego z tych tutaj - polecił Dumbledore wskazując na koszyk przyniesiony przez McGonagall.
W środku były cztery feniksy, każdy z nich miał na szyi wisior w różnych kolorach: niebieskim, zielonym, czerwonym i żółtym.
Hermiona w ciągu sekundy wzięła na ręce tego z zielonym wisiorkiem.
- Granger, zostaw tego feniksa - polecił nietoperz
- Nie
- Czemu?
- Bo byłam pierwsza niech pan pozwoli wybrać Ginny
- Twoje niedoczekanie - warknął Snape biorąc na ręce feniksa z niebieskim wisiorem
- Severusie, każda para bierze JEDNEGO feniksa - powiedział z uśmiechem dyrektor - A Panna Weasley już wzięła jednego
Snape spojrzał na wiewiórę i feniksa siedzącego na jej ramieniu.
- Weasley, odłóż feniksa
- Nie
- Odłóż go
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Czemu?
- Bo ten ,którego trzymasz ma czerwony wisiorek
- I tak ma być. Nie lubię niebieskiego - Ginny wzruszyła ramionami
- Severusie, Panna Weasley wybrała feniksa za Ciebie więc z łaski swojej oddaj mi tego z niebieskim wisiorkiem - McGonagall zwróciła się do Snape'a ,który z wielkim ociąganiem podał jej ptaka spoczywającego na swoich rękach.
Lupin wziął ostatniego z żółtym wisiorkiem na którym po chwili pojawił się napis: Remus John Lupin, Neville Longbottom. Wszyscy spojrzeli na swoje feniksy, na których pojawił się podobny napis.
- Niech każda z par złapię się za ręce - polecił Dumbledore - poczym wypowiedzcie gdzie chcecie się udać.
Potter złapał za ramie Dumbledore'a, Ron chwycił rękaw McGonagall ,która po chwili strząsnęła jego palce z rękawa i złapała go za rękę, Lupin uśmiechnął się pokrzepiająco do Neville'a poczym położył mu rękę na ramieniu, Snape złapał Ginny za rąbek rękawa, ta jednak wyszeptała mu do ucha: nie zjem cię poczym ku niezadowoleniu nietoperza złapała jego rękę, został tylko Lucjusz i Hermiona.
- Ja nie gryzę - mruknęła Hermiona
- Skąd mam wiedzieć? - zapytał ,ale złapał ją za rękę
Po chwili każdy z obecnych zniknął, każdy oprócz samego Dumbledore'a i Potter'a.
- Co się, stało panie dyrektorze? - zapytał Harry
- Nic, po prostu my mieszkamy tutaj. Sypialnia po lewej dla Ciebie Harry - odpowiedział z uśmiechem dyrektor poczym zniknął za drzwiami ,których Harry nigdy nie zauważył
* * *
- Granger, to Twoja sypialnia - Lucjusz Malfoy niedbałym ruchem ręki omiótł pomieszczenie - Możesz korzystać z biblioteki i jadalni, nie możesz wchodzić do kuchni i mojego gabinetu, oraz mojej sypialni, możesz korzystać tylko z łazienki połączonej ze swoją sypialnią.
* * *
- Weasley! Twoja sypialnia! - warknął Snape wskazując na drzwi ze złotą klamką - Nie waż się...
Ale Ginny już nie słyszała słów mistrza eliksirów, zniknęła bowiem w swoim nowym lokum.
* * *
- Panie Weasley, tu będzie pan spał. - powiedziała opiekunka Gryffindoru - Może pan wyjść na dwór potrenować grę w Quidditch'a ,ale tylko w obrębie ogrodzenia domu. Nie będzie mnie przez cały jutrzejszy dzień.
* * *
- Neville, to twój pokój. Korzystaj z domu do woli. Tylko omijaj, proszę piwnicę. - ostrzegł Lupin. - Będę tam tylko w pełnie, a chyba wiesz co się stanie jeśli tam wejdziesz, prawda?
* * *
Po dwóch tygodniach w Malfoy Manor Hermiona przyzwyczaiła się do panującego rytmu dnia. Usłyszała hałas dobiegający z gabinetu Malfoya. Bez wahania weszła do środka. Zobaczyła blondyna ubranego w szaty śmierciożercy.
- Co ty tu robisz? - zapytał zimno Malfoy
- Stoję
- Dlaczego tu jesteś?
- Gdyby pan niemal nie przewrócił szafy na pewno by mnie tutaj nie było - odparła z uśmiechem
- WYNOCHA!!!
Hermiona z uśmiechem opuściła pomieszczenie.
- Co jak, co ale wnerwiać to ja go lubię - pomyślała Panna Granger
* * *
Ginny Weasley z pogodnym uśmiechem zaczarowała mieszkanie Snape'a w taki sposób ,że za każdym razem gdy do niego wszedł w inny sposób niż na jednej nodze rozlegał się głos: Slytherin do bani, Gryffindor wspaniały!
- Weasley, ja cię skrzywdzę!!! - wydarł się mistrz eliksirów
- Nie może pan - odpowiedziała rudowłosa
- Racja, cholerne zaklęcie, cholernego dropsa
- Dropsa?
- Dumbledore'a
* * *
Dzień bitwy ostatecznej zbliżał się nie ubłaganie, a Ginny, Hermiona, Harry, Neville i Ron byli coraz bardziej zdenerwowani. Dumbledore nie pozwolił walczyć dziewczynom, co bardzo je zezłościło.
- Cholerny Drops! - warknęła Ginny
- Cholera, chyba muszę umyć uczy - mruknął Snape nie wierząc  ,że gryfonka nazwała dyrektora ,,cholernym dropsem''.
- To umyj!!
* * *
Z dnia na dzień Lucjusz Malfoy wracał coraz bardziej poraniony i zdenerwowany. Pewnego dnia Hermiona postanowiła sprawdzić co tak bardzo rani blondyna. Rzuciła na siebie zaklęcie kameleona poczym złapała Malfoy'a za rąbek szaty tak ,żeby tego nie odkrył. Po chwili ogarnęła ją ciemność. Znajdowała się w hollu, jakiegoś dworu. Wokół niej pojawili się śmierciożercy.
Voldemort zaczął przemowę ,której Panna Granger nie słuchała. Po jakiejś godzinie śmierciożercy zniknęli, zostali tylko: Voldemort, Bellatrix, Lucjusz i ona sama.
- Lucjuszu, wyjdź - polecił Czarny lord
- Oczywiście, panie - Malfoy skłonił głowę poczym ,,skierował się do wyjścia''
W rzeczywistości skrył się za jednym z filarów poczym rzucił na siebie to samo zaklęcie ,którego użyła Hermiona. Granger nie mogła już polegać na blondynie.
- Bello... - mruknął Voldemort całując Lastrange
Hermiona mimowolnie się skrzywiła.
- Nie ładnie podglądać Lucjuszu. Crucio! - Riddle nadal nie przestawał całować Bellatrix
Zaklęcie Voldemorta trwało nadal. Dopiero po około 15 minutach Tom cofnął zaklęcie.
                                             ~*~
{Pięć lat później}
17 czerwiec 
Drogi Pamiętniku! 
Obchodzę czwartą rocznicę ślubu! Lucjusz oczywiście o tym nie pamięta. 
Ale pomimo wszystko jestem szczęśliwa. To dziwne małżeństwo, tak jak dziwny był ślub. 
Wyszłam za Lucjusza w wielkiej sali, zaraz po bitwie...
Wraz z Ginny i Luną siedziałam w SS i opatrywałam rannych gdy nagle wbiegł auror:
- To koniec. Potter zabił Voldemorta - powiedział poczym wybiegłam do wielkiej sali. 
Nikomu nic się nie stało. No może... nie jednak nie nikomu, ucierpiały cztery osoby: Ja, Ginny, Lucjusz i Snape. Lucjusz: oświadczył mi się na środku wielkiej sali od razu po bitwie. Ja: zgodziłam się ,a to już świadczy o mojej chorobie psychicznej. Ginny: zakochała się w Snapie, a Snape: on oświadczył się rudowłosej na moim ślubie. Moje życie jest pełne niespodzianek.Jestem szczęśliwa z tym aroganckim mężczyzną jakim jest Lucjusz. Ale najważniejsze ,że kocha mnie i nasze dzieci: Elieen Jane, Mili Ginny, Harry'ego Lucjusza i...(ale to niespodzianka! Lucjusz dowie się o tym dopiero pod wieczór!) małą Hermionę Lunę. Jestem szczęśliwa!
                                                  Hermiona Jane Malfoy dnia: 17 czerwca 2002 roku 

— wtorek, 18 marca 2014 —

Jak mogłeś mi to zrobić?! (GW(FW))

,,Jak mogłeś mi to zrobić?!'' George Weasley (Fred Weasley)

Rudowłosy mężczyzna pchnął czarną bramę cmentarza. Znał drogę na pamięć. Spokojnym krokiem ruszył przed siebie. Usiadł na ławce przed białym marmurowym pomnikiem.
- Cześć Fred - powiedział - Nadeszła jesień co nie. Wiesz co? Wydaje mi się ,że tylko my mamy poczucie... mieliśmy poczucie humoru. Dałem Percy'emu nasz... mój wynalazek. Teleskop kopiujący króliczki, małe, puchate króliczki. - George na chwilę parsknął śmiechem - Mama się wściekła ,ale Ginny była zachwycona. Pamiętasz gdy została porwana przez bazyliszka? Tylko my wymyślaliśmy coraz to nowe wynalazki ,żeby tylko zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Albo kiedy tatę pogryzł wąż. Mówiliśmy ,że Nagini jest potomkinią bazyliszka i węże uwzięły się na naszą rodzinę ,bo nie jesteśmy w Slytherinie. Albo pamiętasz nasze plany? ,,Co robić po bitwie?''. Nic nie dopisałem. W pokoju nadal jest tak samo. Tata chciał wynieść jedno łóżko. Ale powiedziałem ,że będę spał na podłodze. Czasami wydaje mi się ,że wbiegniesz do pokoju i powiesz jaką psotę obmyśliłeś. Ale ciebie nie ma. Nie pojawiasz się w drzwiach. Kiedy jemy obiad zawsze przysuwam ci krzesło. Zawsze leży nakrycie dla Ciebie. Ale Ciebie nie ma. Ostatnio... ach nieważne. Nic nie jest ważne. Fleur nadal jest z Billem. Charlie nadal kocha smoki. Percy nadal jest nadęty. Tylko... ciebie nie ma. Jak mogłeś mi to zrobić?!
Pamiętasz? Bliźniacy zawsze tak samo ubrani, uczesani, zawsze tacy sami! Ginny jest z Blaise'm. Mają synka Jamesa. Wydaje mi się ,że on wda się w nas. Ciebie i mnie. Porobiło się co nie? Nasza siostra ze ślizgonem. Ale Blaise jest spoko. Ma poczucie humoru. Hermiona zostawiła Rona. Jest z Draconem Ron z Lavender. Luna z Harrym. Neville z Padmą. Miona ze smokiem mają córkę Elieen. A George ożenił się z Angeliną. Mają dwóch synów, rudych bliźniaków. Nic z Angeliny. Wiesz jak mają na imię? Fred i George. Po nas, bracie. - mężczyzna wbił spojrzenie w biały, marmurowy pomnik gdzie były wyryte dwie złote daty.
 1 kwietnia 
 2 maja 
- Czy tylko to po nas zostaje? - zapytał rudowłosy - dwie daty i wspomnienia? Wiesz co bracie?
Nadal prowadzę nasz sklep. Ginny mnie do tego namówiła, stwierdziła ,że po mojej śmierci Ty...zrobiłbyś to dla mnie. Więc ja robię to...Dla Ciebie. Teraz wybacz rudzielcu ,ale idę do Angeliny!
Wróce jeszcze ,żeby opowiedzieć Ci o Ginny, o mamie i tacie, o życiu bez Ciebie...
_________________________________________________________________
Nie rzucajcie na mnie Avady błagam! rozdział mi się nie podoba ,ale mus to mus. Pisałam go dwa razy, pierwszy lepszy ,ale się usunął -,-. 

— niedziela, 16 marca 2014 —

,,Ona kocha Toma, zrozum to wreszcie!'' (Tom Marvolo Riddle+Hermiona Jane Granger)

 ,,Ona kocha Toma, zrozum to wreszcie!'' 


Ginny Weasley wraz ze swoim bratem-Ronem i chłopakiem-Harrym Potterem siedziała w kafejce Pani Kattins. 
- Czemu nie ma Miony? - zapytał Ron
- Powtarzam Ci poraz kolejny jest ze swoim chłopakiem! - warknęła rudowłosa
- Z kim?! - zapytał rudzielec 
- Z osobą ,którą kocha - odpowiedziała wymijająco 
- Z kim?!
- Nic więcej Ci nie powiem - syknęła Ginny
- Gin, Miona to nasza przyjaciółka mamy prawo wiedzieć. Chcemy ją chronić - powiedział wybraniec
- Z Tomem - powiedziała rudowłosa
- Z jakim Tomem? - zapytał Ron - Ginny czy Ci chodzi o...
- Tak chodzi mi o Riddle'a! - syknęła Weasleyówna
- Ona nie może z nim być! - zbulwersował się Ronald
- I Ty jej niby zabronisz? - Ginny prychnęła 
- Ona nie może z nim być! Nasza przyjaciółka z Voldemortem?! - krzyknął rudzielec 
- Ona kocha Toma, zrozum to wreszcie! - powiedziała rudowłosa 
- ,,Toma''?! - Ron nie wytrzymał
- Tak Toma, on ma na imię Tom! - wykrzyknęła Ginny 
- To Voldemort i koniec kropka - warknął rudy przyjaciel wybrańca
- Nazywaj go jak chcesz on i tak ma na imię Tom - Ginewra wzruszyła ramionami 
- Hermiona nie jest już moją przyjaciółką - stwierdził Ron
- Jak możesz się od niej odwrócić tylko z tego powodu ,że zakochała się w innym mężczyźnie?! - zapytała z niedowierzaniem Ginny
- Tak jak ona odwróciła się ode mnie gdy dowiedziała się ,że jest z Lav - mruknął na swoją obronę
- Ona nie odwróciła się od ciebie po tym jak dowiedziała się ,że jesteś z Brown tylko po tym gdy zerwałeś z nią wykrzykując: ,,jesteś nic nie wartą szlamą'' albo ,,Nie zamierzam tracić czasu na tak stukniętą szlamę''.  - stwierdziła rudowłosa wychodząc - Żegnam Ronald!
Ginewra Weasley długo spacerowała uliczkami na ul. Pokątnej.
{w tym samym czasie, posiadłość Riddle'ów...}
- Myślisz ,że już wiedzą? - zapytała brązowooka
- Zapewne tak - odpowiedział człowiek znany jako ,,Czarny Pan''
Teraz jednak ów mężczyzna w niczym nie przypominał Lorda Voldemorta.  Miał brązowe włosy i tego samego koloru oczy.
Tom Marvolo Riddle odzyskał dawny wygląd niszcząc horkruksy.
- Pamiętasz jak się poznaliśmy? - zapytała Hermiona
- Tak pamiętam - Riddle parsknął śmiechem - Tego dnia nie zapomnę do końca życia.
- Tak, i pomyśleć ,że zostaliśmy parą - brązowooka zaśmiała się razem z Riddle'm.
- I pomyśleć ,że zniszczyłem horkruksy za sprawą jednej gryfonki ,która skradła mi serce - podsumował osuwając się we wspomnienia
- Tak. To również pamiętam - potwierdziła i z uśmiechem pocałowała ,,Tego-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać''
- Przez ciebie straciłem reputacje zimnego mordercy - mruknął
- Tak. I zapomniałeś dodać śmierciożerców i zwierzątko - uzupełniła
- Zwierzątko? - zdziwił się
- wąż - podpowiedziała
- Nagini - szepnął uśmiechając się
- Kupie Ci węża na boże narodzenie jeśli obiecasz ,że nie będzie on horkruksem - powiedziała gryfonka wiedząc ,że jej ukochany tęskni za wężem - I nie będzie spał z nami
- Dobrze obiecuje nie będzie horkruksem, ale co do drugiego to się zastanowie - powiedział ,a widząc przerażone spojrzenie swojej dziewczyny sprostował - jakie posłanie mu kupić.
- Tom! - burknęła dziewczyna
- Tak mam na imię - mruknął z uśmiechem
- Marvolo!
- tak się nazywał mój dziadek - kolejny rozbrajający uśmiech
- Riddle! - zakończyła z mściwym uśmiechem
- Tak będziesz się nazywać - mruknął klękając przed Hermioną - Hermiono Jane Granger czy zgodzisz się zostać Panią Riddle? - zapytał
- Czekaj...muszę się zastanowić - odpowiedziała poważnie ,a widząc zmartwione spojrzenie Toma dodała - Tak.
- Osz ty wredna! Należy Ci się Cruciatus - mruknął całując narzeczoną
- Za te oświadczenie zostaniesz zamordowany we własnym łóżku - mruknęła oddając pocałunek
Ich przekomarzanie przerwał dzwonek do drzwi.
- Kto? - zapytał Tom
- Ron, Harry, Ginny, Fred, George...
- Tych to ja lubię - mruknął na wieść o bliźniakach
- Percy, Charlie... wszyscy Weasleyowie - jęknęła - Luna i Flegma.
- Siadaj ja to zrobię - rzekł Riddle
- Nie! Zachowuj się - warknęła patrząc na narzeczonego spojrzeniem godnym bazyliszka - Proszę, wejdźcie do salonu - gestem zaprosiła gości do środka
- Hermiono co on tu robi? - zapytał Ron widząc Riddle'a
- Siedzi. Jak Ci nie pasuje to wyjazd! - warknęła Granger celując różdżką w swojego przyjaciela
- Herm, uspokój się - mruknęła Ginny odciągając przyjaciółkę od brata - jeśli będzie nie miły mama obiecała ,że go zabije ...na Naszych oczach - dodała
- Proszę usiądźcie - powiedziała Miona wskazując na stół godny jadalni w domu Blacków
- Hermionko jak to się stało ,że Ty i... - Molly Weasley nie wiedziała jak nazwać "Voldemorta" aby nie urazić Panny Granger
- Tom - podpowiedział Riddle
- ...Tom jesteście razem? - dokończyła Molly
- Długa historia - odpowiedziała wymijająco brązowooka
- Nie nalegam - powiedziała pani Weasley
- Miona... - mruknął Potter przytulając przyjaciółkę
- Nie jesteś zły? - zapytała zdziwiona Granger
- Że jesteś z mężczyzną ,którego kochasz? Nie. - odpowiedział wybraniec z uśmiechem
- Cieszę się - odpowiedziała brązowowłosa odwzajemniając uśmiech
- To Wy sobie pogadajcie ,a ja porywam tych tutaj - powiedział Riddle spoglądając na Panią Weasley ,a rękoma wskazując na bliźniaków.
- W takim razie ich porwij - rzekła Molly Weasley z uśmiechem
- Ale jeśli wysadzicie połowę domu to Ciebie zamorduje we własnym łóżku - zagroziła Hermiona
- Czy Ty mi grozisz, kobieto? - zapytał z udawanym gniewem
- Nie grożę, tylko ostrzegam - powiedziała z uśmiechem - No już znikajcie - pogoniła Toma i bliźniaków do specjalnego pokoju-rupieciarni gdzie Riddle przesiadywał z bliźniakami.
- Więc? Napewno nie jesteście źli? - zapytała niepewnie Miona
- Nie, nie jesteśmy - zapewnili ją wszyscy obecni
- A ty? - zwróciła się do Rona
- Ja...nie wiem - rudzielec spuścił głowę
- Hermiono jak mamy się do NIEGO zwracać? - zapytał Harry
- Tom chyba ,że chcecie zginąć wtedy Riddle - odpowiedziała z uśmiechem
 - Dobra - odpowiedział Potter - Niech będzie Tom, chociaż nazywanie osoby ,której przez całe życie się nienawidzi, Tomem będzie trudne.
- Uda Ci się - powiedziała z uśmiechem
- My uciekamy. Fred! George! - powiedziała Pani Weasley -  Fredzie i George'u Weasley ostrzegam ,że jeśli natychmiast nie znajdziecie się na zewnątrz nigdy więcej tu nie przyjdziecie!!! - tym razem bliźniacy posłuchali, jak torpedy znaleźli się obok rodzicielki.
- Do widzenia Hermiono, Tomie - Molly i Artur Weasleyowie kiwnęli głową na brązowooką i Riddle'a
- To cześć Miona - powiedział wybraniec podchodząc do przyjaciółki - Żegnaj Tom
- Ta, cześć - mruknął Ron
- Pa Mionka - rudowłosa Ginny uściskała przyjaciółkę - Wpadnę jutro. Pa Tom!
Tak zdecydowanie Ginny, Fred i George mają najlepszy kontakt z ukochanym Panny Granger.
- Narka Hermiono, Pa Tom! - wykrzyknęli bliźniacy
- Tak, do widzenia - powiedzieli Bill, Charlie i Fleur
Perfekt Nadęty jak nazywali Percy'ego bliźniacy kiwnął głową poczym wyszedł.
- Ginny! - zawołał Riddle do najmłodszej latorośli Weasleyów
- Tak?
- Mogę Cię o coś poprosić? - zapytał
- Tak.. - odpowiedziała
- Nie przyprowadzaj tutaj swojego przygłupiego brata chyba ,że to konieczne
- Którego? - zapytała - Percy'ego czy Rona?
- Najlepiej przychodź tylko z tymi dwoma - powiedział z uśmiechem spojrzeniem wskazując na Freda i George'a
- Da się załatwić - mruknęła opuszczając salon wraz z rodziną
Hermiona Jane Granger została z Tomem Marvolo Riddle'm.
- Wiesz co kochanie - zaczął Riddle do Hermiony
- Tak? - zapytała
- Najbardziej lubię tą Twoją wiewiórkę i psotników - powiedział
- Wiewiórka to Ginny ,ale psotników...czekaj masz na myśli bliźniaków? - domyśliła się
- Tak - potwierdził - Fred'a i... George'a.
- Tak - powiedziała całując ukochanego w szczękę
- Kotek... - zaczął
- Hmm?
- Potter nie jest taki zły ,ale rudego nie toleruje - mruknął
- Którego rudego? - zapytała
- Małego, wrednego rudego zgreda
- Rona?
- Tak i nie lubię jeszcze Nadętego
- Percy'ego? - zapytała ze śmiechem
- Mhm.. - mruknął całując narzeczoną
- Masz Ty pomysły - powiedziała roześmiana - Wiesz co muszę Ci coś dać. - dodała kierując się do szafki.
Hermiona ku wielkiemu zdziwieniu Toma wyciągnęła z niej dawnego horkruksa Voldemorta!
- Nagini - szepnął Tom zachwycony głaszcząc główkę węża- Hessa Sehha Sehhessaha - syknął Riddle
- Co jej powiedziałeś? - zapytała Hermiona
- Żeby położyła się o tam - powiedział wskazując na węża leżącego pod malutkim stoliczkiem - Hermiono. Dziękuje.
- Nie ma za co panie Riddle - powiedziała Hermiona naśladując głos Flitwicka
- Moja Panna-Wiem-To-Wszystko - mruknął całując Pannę Granger
- Twoja - szepnęła zachwycona 

— sobota, 15 marca 2014 —

Stłuczone lustro ideałów...

[MUSIC] <----||30 Seconds to Mars - Hurricane||
____________________________________________________________________
- To koniec. Wybacz, proszę. Żegnaj Hermiono - Dracon szepnął do ucha śpiącej Hermiony.
- Co?! - brązowooka siedziała na łóżku patrząc się zdezorientowanym wzrokiem na blondyna
- Znudziłaś mi się Granger - warknął wściekły blondyn - Zaczynam nowe życie bez ciebie i tej budy. - dodał wychodząc z jej pokoju. 
Panna Granger wybiegła za Malfoyem ,ale on zamykał już kufer. 
- Nara ,Granger - powiedział wynosząc się z jej pokoju ,ale nie z serca.
- Silencio! - wykrzyknęła poczym usiadła na kanapie.
 Nie próbowała nawet wycierać łez.
- A obiecałeś ,że mnie nie zostawisz - wyszeptała - Obiecałeś ,że mnie nie zranisz. Malfoy Ty pieprzona fretko! Stłukłeś moje lustro ideałów. - szeptała z frustracją patrząc na drzwi ,za którymi zniknął Dracon
- A..accio... pergamin - powiedziała pomiędzy łzami.
Napisała list do profesor McGonagall ,że nie jest w stanie przyjść na lekcje przez co najmniej dwa dni. 
Po czym podała list Krzywołapowi ,aby ten zaniósł go do opiekunki Gryffindoru. Kot zniknął za drzwiami tak jak uprzednio zrobił to Malfoy. Hermiona ponownie zaniosła się łzami. Jakieś 15 minut później wrócił Krzywołap z odpowiedzią. Brązowowłosa drżącymi rękoma wyjęła list z koperty i odczytała:
Droga Panno Granger!
Oczywiście zwolnię Panią z lekcji. Proszę jednak ,aby wytłumaczyła mi Pani powód tej nieobecności. Jeśli czegoś Pani potrzebuje ,proszę dać mi znać. Mam tylko nadzieję ,że to nie przez Pana Malfoya nie może Pani uczestniczyć w zajęciach.
Z poważaniem 
Ponownie przywołała pergamin aby napisać odpowiedź:
Szanowna Pani Profesor!
Powodem mojej nieobecności na zajęciach jest złamane serce, co skutkowałoby brakiem skupienia na zajęciach. Uprzejmie proszę o rzucenie zaklęcia Colloportus Maxima na mój pokój. Z góry dziękuje.
                                                     Hermiona Granger
Ponownie dała list kotu ,a on ponownie zniknął za drzwiami. Ponownie czekała na odpowiedź. Ponownie drżącymi rękoma wyjęła list z koperty. 
Droga Panno Granger!
Zaklęcie zostało rzucone. Proszę przyjść do mojego gabinetu.
                                                         Z poważaniem
Hermiona otarła łzy poczym ruszyła do gabinetu opiekunki Gryffindoru. Z duszą na ramieniu zapukała do gabinetu profesorki transmutacji.
- Wejść - usłyszała naciskając klamkę - Proszę siadać Panno Granger
Gdy brązowooka usiadła McGonagall przywołała talerz z ciastkami i kawę.
- Proszę mi opowiedzieć co się stało - powiedziała opiekunka domu lwa
- Oo..on mnie zostawił...powiedział ,że mu się znudziłam..,że zaczyna nowe życie beze...beze mnie - wyjąkała Hermiona 
- Kto tak powiedział Panno Gran...
- MM...Malfoy... Dracon...Malfoy - przerwała kobiecie Hermiona
- W takim razie muszę powiedzieć ,że Pan Malfoy jest ślepym kretynem, który nie zauważa pięknych i mądrych kobiet - powiedziała McGonagall - A więc tak: Niech przyjdzie pani na zajęcia ,kiedy będzie pani mogła, Panno Granger.
- Dobrze... Pani..P..profesor - wyjąkała gryfonka
- Panno Granger, mogę panią zapytać po co prosiła mnie pani o rzucenie Colloportus Maxima?
- J..ja nie chciałam...żeby...Harry...Ron...albo...Ginny...
- Nie rozumiem Panno Granger - przerwała jej McGonagall - Nie chce pani widzieć przyjaciół Dlaczego?
- O...oni nie wiedzieli ,że ja i ...Malfoy...
- Oh - opiekunkę Gryffindoru zamurowało - Hmm... w takim razie poproszę napisać na kartce osoby ,których ma nie obejmować Colloportus Maxima - dodała kobieta podając zapłakanej Gryfonce chusteczkę, pergamin i pióro.
Hermiona otarła łzy, poczym zaczęła pisać. Podała McGonagall pergamin:
Minerva McGonagall
Hermiona Jane Granger
- Panno Granger, czy to ostateczna decyzja? - zapytała McGonagall
- Tak 
- Weź sobie ciasteczko - powiedziała psorka ,Hermiona posłusznie wzięła ciastko - Dobrze, w takim razie muszę poprosić nauczycieli o spisywanie prac domowych i zakresu lekcji na kartce. Idź już Panno Granger. Panno Granger, pani nie obowiązuje cisza nocna! - dodała Minerva gdy brązowooka była przy drzwiach. 
Hermiona skinęła tylko głową. Wyszła z gabinetu McGonagall. ,,Pan Malfoy jest ślepym kretynem''. To jedno zdanie z wypowiedzi nauczycielki Transmutacji cały czas wracało do Hermiony. 
- Jesteś kretynem Malfoy - wyszeptała poczym przyśpieszyła kroku.
Była 7.30 rano gdy wróciła do pokoju jaki zajmowała z prefektem Slytherinu. Prefektem Slytherinu.
Po chwili do pokoju wparował kot. Patronus opiekunki Gryffindoru. Podszedł do niej poczym przemówił głosem McGonagall: Panno Granger w związku z opuszczeniem stanowiska prefekta naczelnego Slytherinu musimy wybrać nowego. Obecnie jednak nie ma ucznia domu Slytherina ,który zasługiwał by na to miano. Wraz z dyrektorem uzgodniłam ,że obejmie pani stanowisko Prefekta Slytherinu i pozostanie pani prefektem Gryffindoru. Jeśli oczywiście się pani zgodzi. W związku z Pani stanem zostaje pani zwolniona z obowiązków prefektów, ale jeśli będzie pani w stanie niech przyjdzie pani do gabinetu profesora Snape'a. Tymczasowi prefekci naczelni to: Gryffindoru: pan Potter i Slytherinu: Pani Parkinson. 
Patronus rozpłynął i po chwili Hermiona została w pokoju sama. złapała za zdjęcia: Malfoy i ona na błoniach. Malfoy i ona ,a na tle Zakazany Las, Ona, Harry i Ron na trzecim roku na tle zakazanego lasu, ona z Malfoyem podczas lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami ,aż w końcu jej ulubione: Ze spotkań GD, oni i ich patronusy. 
Uśmiechnęła się ,ale po chwili ten uśmiech zbladł. Poszła do łazienki wykąpała się poczym ubrała zielony top, jeansy i ulubioną różową bluzę.  
- Dlaczego mi tak na tobie zależy, fretko? - zapytała w pustkę ,ale nie otrzymała odpowiedzi
Smutna Hermiona padła na kanapę, by po chwili z niej wstać. ,,Pan Malfoy jest ślepym kretynem'' to zdanie cały czas chodziło jej po głowie.
- Jesteś kretynem, moja fretko. Obiecałeś ,że mnie nie zranisz, że nie zostawisz, że Ci się nie znudzę, że mnie nie porzucisz - szeptała z frustracją. Spojrzała na zegar. Była lekcja transmutacji. Gryffindoru ze Slytherinem. Hermiona podeszła do kufra gdzie trzymała zdjęcie: Ona i Malfoy obejmujący ją ramieniem, a po chwili obydwoje roześmiani celują w siebie różdżkami. 
- Moja fretko - szepnęła w kierunku zdjęcia.  - Dlaczego mi to zrobiłeś? 
Zebrała w sobie odwagę, poszła w kierunku sypialni Prefekta Slytherinu. Łóżko nie pościelone jak zawsze, w pokoju dało się wyczuć zapach Malfoya. Hermiona podeszła do szafki. Otworzyła szufladę...była pusta, naprawdę pusta. A ona już miała nadzieję ,że Malfoy zostawił jej list, cokolwiek. Ale pomyliła się, pomyliła tak samo jak w przypadku Dracona. Usiadła na jego łóżku. 
Wspomnienia wróciły. Siedziała na tym łóżku, w tym samym miejscu. Jedyną różnicę stanowiło to ,że wtedy  blondyn obejmował ją ramieniem. Teraz została sama. Po jej policzkach popłynęły łzy. 
Łzy prawdziwej miłości. Gdyby pewien blondyn widział te łzy natychmiast by zawrócił. Ale tych łez nie widział nikt. Dziewczyna nie otarła ich. Wstała, wyszła z pokoju nie zamykając drzwi. Pobiegła do sali eliksirów. Do opiekuna domu Slytherina. Do Severusa Snape'a. Nie pukała po prostu zamaszystym ruchem otworzyła drzwi i weszła do klasy. Podeszła do mężczyzny. Z jej ruchów emanowała pewność siebie, a Ślizgoni piątego roku zastanawiali się czy ta dziewczyna nie jest córką Snape'a. Ale nie była. Dziewczyną tą była Hermiona Granger prymuska Gryffindoru. I Snape na pewno nie był jej ojcem.
- Co ty tu...
- Może mi pan podać hasło do pokoju wspólnego Slytherinu? - przerwała mu gryfonka
- Z jakiego powodu? - zapytał ,a gryfonka spojrzała mu prosto w oczy
- Muszę się zobaczyć z Zabinim - odpowiedziała gryfonka
- Po co chce się Pani, panno Granger zobaczyć z Panem Zabinim?
- Z powodu ucznia Slytherinu i przyjaciela Zabiniego - odpowiedziała
- Czy...
- Tak mówię o Malfoy'u! - warknęła zirytowana
- Koniec lekcji!!! - wykrzyknął Snape do uczniów - chodź - powiedział do Hermiony
- Dzięki Granger - szepnął jakiś nieznany z nazwiska ślizgon
- Nie ma sprawy - odszepnęła
- Panno Granger czy może się pani pośpieszyć? - zapytał Snape.
Dopiero teraz brązowooka gryfonka zorientowała się ,że mistrz eliksirów czeka na nią na końcu korytarza. Snape prowadził ją korytarzem. Następnie schodami w dół. Znów korytarzem. Zakręt. Prosto. Ślepy zaułek. 
- Czysta krew! - powiedział do ściany, w której ku zdumieniu gryfonki pojawiło się przejście. - Oto pokój Wspólny Slytherinu - gestem zaprosił gryfonkę do środka.
- Zabini! - wydarła się Hermiona gdy tylko mistrz eliksirów znalazł się poza zasięgiem słuchu - Zabini ty skrzacie jeden chodź tu natychmiast!!!
- Czego? - zapytał czarnoskóry przyjaciel Malfoy'a 
- Chodzi o Draco...
- Konkrety Granger
- On mnie zostawił...
- Konkretnie o co Ci chodzi kobieto!
- Co się zmieniło między mną ,a nim? Dlaczego mnie zostawił? Dlaczego wyjechał?
- Granger, on tego nie chciał. Każdy ze śmierciożerców, zostanie zesłany do Azkabanu jeżeli nie znajdą się dowody o jego niewinności, coś co będzie świadczyło o tym ,że jest po stronie dobra. 
- Ale Draco...On szpiegował dla Zakonu! Tak jak jego ojciec!
- Ale ministerstwo nie wie o organizacji zwanej Zakonem Feniksa
- Czyli, on uciekł? A jeśli wróci...
-...ześlą go do azkabanu - uzupełnił Zabini
Następny moment Blaise Zabini zapamiętał na resztę życia. Brązowooka załkała poczym przylgnęła do niego, a on zaczął ją uspokajać. Głaskał ją po włosach, przytulał, jednym słowem robił wszystko ,żeby była dziewczyna jego najlepszego przyjaciela przestała płakać. A jeszcze miesiąc temu myślał o niej jako o szlamie. A jeśli wczoraj ktoś by mu powiedział ,że będzie głaskał i pocieszał Granger wysłałby go do Munga.
- Zabini... gdzie on teraz jest? - zapytała 
- Nie wiem, Granger. Gdziekolwiek może być - odpowiedział
Dziewczyna wybiegła z Pokoju Wspólnego Slytherinu. Spotkanie z Zabinim nic jej nie dało. Pobiegła na błonia. Wdrapała się na drzewo. Usiadła na gałęzi i siedziała wspominając chwile spędzone przy Draconie. Ich pierwszy pocałunek. Dzień ,w którym zgodziła się zostać jego dziewczyną. Dzień kiedy postanowili ,że nic ich nie poróżni. Dzień ,w którym...
- O boże! 
Gryfonka znów biegła. Tym razem korytarzem prowadzącym do Pokoju Wspólnego Slytherinu. 
- Czysta Krew! - wysapała ,a w następnej chwili stała pośrodku salonu Ślizgonów
- Zabini!!! - wydarła się dziewczyna
- Kobieto znowu ty? - jęknął czarnoskóry
- Chcesz odzyskać kumpla? 
- Granger, on...
- Pójdę do Ministerstwa. Pokaże im wspomnienia. Pokaże im co zrobił Draco. Pokaże im ,że on szpiegował Voldemorta. Udowodnię ,że jest nie winny. 
- Jesteś pewna? To gorsze niż obliviate. Użyją leglimencji. 
- Nie obchodzi mnie co zrobią. Zrobię wszystko ,żeby tylko odzyskać fretkę. 
- Granger...Dziękuje. 
- Za co?
- Za to co robisz dla mojego przyjaciela. Za to ,że jesteś gotowa poświęcić swoje wspomnienia. Dziękuje. Mogę Ci w czymś pomóc?
- Tak. 
- W czym? Mów natychmiast szczotuś. W czym pomóc szczoteczko?
- Pójdziesz tam ze mną. Pokażesz swoje wspomnienia. Pokażesz im, moment gdy Draco zdradził Voldemorta. - powiedziała ,,Szczoteczka'' 
- Kiedy?
- Teraz.
- Ale...
- Nie ma żadnego  ,,ale''. Chodź mi tu natychmiast!
- Tak jest Szczotko! - Zabini zasalutował śmiejącej się Hermionie 
- Chodź Zabini, nie ma czasu - powiedziała ciągnąc czarnoskórego w stronę gabinetu McGonagall
- Panno Granger! Co się stało? 
- Musimy się dostać do Ministerstwa. Natychmiast. 
- Ale..
- To bardzo ważne! Musimy się tam dostać jak najszybciej. Gdybym mogła zrobiłabym to sama ,ale Zabini jest mi potrzebny.
- Ale...
 To sprawa dożywocia w Azkabanie dla niewinnego człowieka!!! - Tym razem Hermiona nie wytrzymała
- Dobrze - rzekła McGonagall - I nie wracajcie bez niego. 
Hermiona wciągnęła Blaise'a w płomienie. Wylądowali w hallu Ministerstwa.
Po chwili obydwoje byli w gabinecie samego Ministra.
- Panie Ministrze. Mamy dowody uniewinniające Dracona Lucjusza Malfoya. - powiedziała Hermiona
- Wspomnienia? - zapytał ,a gdy ślizgon i gryfonka potwierdzili przemówił - Dobrze. Usiądźcie. To może zaboleć. Najpierw Pan. Leglliments!
Voldemort wypalający znak Draconowi. Blondyn ratujący mugoli z wioski zaatakowanej przez Śmierciożerców. II Bitwa o Hogwart... Dracon, Zabini i Snape biegnący ramię w ramię... Snape zabijający Dumbledore'a... Dracon, Snape i Zabini walczący razem po stronie Zakonu...
- Dobrze - mruknął Minister uwalniając Blaise'a spod działania zaklęcia. - Teraz pani. Leglliments!
Ona i Malfoy nad jeziorem... Malfoy mówiący jej o zmianie stron... II bitwa o Hogwart... 
- Dobrze... teraz pozostaje znaleźć tego Waszego przyjaciela - powiedział Arctus Patil z uśmiechem - Niniejszym ogłaszam uniewinnienie Dracona Lucjusza Malfoya, syna Lucjusza Abraxasa Malfoya i Narcyzy Black!!! - głos Patila rozległ się po całym ministerstwie ,a Zabini i Granger opuścili ministerstwo w ciszy. Znaleźli się na błoniach Hogwartu
- Teraz pozostaje nam go znaleźć - szepnęła Hermiona - Gdzie jesteś moja fretko?
- Gdzie jesteś Smoku? - wyszeptał Zabini patrząc w pustkę
Nagła odpowiedź była tak oczywista ,że aż wstrząsnęła Ślizgonem. 
- Mam szczoteczko! - wykrzyknął uradowany przytulając ,,szczotkę'' - Twoja fretka siedzi w Malfoy Manor!!!
Po chwili oboje biegli ramię w ramię niesieni chęcią odzyskania przyjaciela. W tym samym momencie obrócili głowy ku sobie. Hermiona się uśmiechnęła ,a Zabini odwzajemnił uśmiech. Przyśpieszyli. 
Hermiona zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi do gabinetu opiekuna Sytherinu. 
- Profesorze! Może pan wysłać nas do Malfoy Manor?  - wykrzyczała równocześnie z Zabinim 
- Draco? - zapytał
- Tak. - Ślizgon i Gryfonka potwierdzili 
- Nie wracajcie bez niego - Snape powtórzył słowa McGonagall chodź nawet nie był tego świadomy
Wskoczyli w płomienia jednocześnie. Po chwili wyszli z kominka w dworze Malfoyów.
- Co tu robicie? - zapytała Narcyza Malfoy
- Przyszliśmy po Draco - odpowiedział Zabini
- Już nic mu nie grozi - uspokoiła kobietę Hermiona 
- Idźcie - powiedziała - I dziękuje Wam.
- Nie ,,Wam''. Jej powinna pani dziękować. - powiedział ślizgon
- Dziękuje, za to co zrobiłaś dla Draco.
- Zrobiłabym wszystko ,żeby tylko odzyskać fretkę - powiedziała Granger
- fretkę? - Narcyza nie kryła zdziwienia,a Hermiona opowiedziała jej o incydencie z Moody'm  - Idź więc i odzyskaj swoją fretkę.
- Dziękuje - powiedziała Hermiona.
Kobieta poprowadziła ją i Zabiniego na koniec korytarza, poczym odeszła. Hermiona nie pukając weszła do pokoju wraz z czarnoskórym ślizgonem.
- Wyjdź! - usłyszeli zimny głos dobiegający z wnętrza pomieszczenia
- Nie tak się wita przyjaciół - powiedziała Hermiona
- Chodź tu natychmiast smoku! Zanim twoja waleczna gryfonka zawlecze nas do Hogwartu za rękaw.
Malfoy pojawił się w kręgu światła.
- Miona...
- Zabini wszystko mi powiedział poszliśmy do Ministerstwa pokazaliśmy wspomnienia więc jesteś uniewinniony - powiedziała 
- Cholerna papla - Draco ze zrezygnowaniem pokręcił głową 
- Ja ci dam paple! Ratowałem Wasz związek ,a ty mi tu ,że jestem paplą! - Zabini udał oburzonego
- Tragiczne... - mruknęła Hermiona
- Smoku... wiesz co się działo...
- ...piąty rok Slytherinu myślał ,że jestem córką Snape'a...
- ...mieliśmy pogawędkę z czcigodną opiekunką Gryffindoru...
- ...McGonagall powiedziała ,że mamy nie wracać bez Ciebie...
- ...Granger wydarła się na McGonagall....
-.... Snape powtórzył jej słowa ,,Nie wracajcie bez niego''...
- Dobra, dobra! STOP! - krzyknął Draco podchodząc do Gryfonki.
- Ty cholerna fretko! - wykrzyknęła ,,szczoteczka'' 
- Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina - powiedział Draco - Zadowolona?
- Zadowolona będę jeśli wrócisz do Hogwartu - odpowiedziała brązowooka całując ,,swoją fretkę''
Trzy postacie pożegnały się z Panią Malfoy, poczym wylądowały w gabinecie Severusa Snape'a.
- 100 punktów dla Gryffindoru i kolejne 100 dla Slytherinu! - tymi słowami powitał ich Snape - za odwagę Panny Granger i Pana Zabiniego!.
- Dziękujemy! - odpowiedzieli chórem wyżej wymienieni
Od tego dnia cały Hogwart wiedział ,że Hermiona Granger chodzi z Draconem Malfoyem