— poniedziałek, 11 sierpnia 2014 —

Panna Snape. Ukryte pokrewieństwo. cz.1

Brązowowłosa gryfonka zatrzymała się na chwilę widząc lekko uchylone drzwi do dormitorium swojej przyjaciółki. Ostrożnie zajrzała przez szparę po czym gwałtownie je otworzyła wbiegając do środka. Zapłakana postać kuliła się na łóżku.
- Ginny... co się stało? - Panna Granger położyła rękę na ramieniu przyjaciółki
Ona jednak zapłakana połykając własne łzy pokręciła głową.
- Gin... - brązowowłosa uklękła przy koleżance - Co się stało?
Ruda podniosła wzrok pełen smutku na starszą gryfonkę, która po samym spojrzeniu rudowłosej wiedziała o co chodzi.
- Zabije go! - warknęła wściekła Granger - Ukręcę łeb przy samej dupie! - Hermiona wyprostowała się gwałtownie
- Miona...
-Niech ja go dorwę. Cholerny pieprzony szatan! - brązowooka zaczęła krążyć po pokoju
- Hermiona? - w drzwiach pojawił się Potter zaniepokojony krzykami chluby Gryffindoru
- Zjeżdżaj Potter! - krzyknęła już naprawdę wściekła Panna wiem to wszystko ,a Wybraniec wiedząc,że nie czas na żarty zmył się momentalnie.
- Gdzie on kurwa jest?!
- Ma szlaban. U Snape'a - wyszeptała rudowłosa patrząc jak jej przyjaciółka zmyła się jeszcze szybciej od Harry'ego.
Gryfonka pokonała dystans z wieży Gryffindoru do lochów w ekstremalnym tempie i pewna siebie bez pukania weszła do gabinetu opiekuna Slytherinu.
- Granger. Czy ty nie umiesz pukać?! - Snape niemal nie zabił jej wzrokiem
- Nie, do cholery nie umiem!
- Granger!
- Snape, tato - odparła z uśmiechem, a zdziwione spojrzenie zarówno Zabiniego jak i mistrza eliksirów zapamiętała do końca życia - Wszystko ci opowiem, ale zostaw mnie proszę z tym o to cholernym dupkiem na chwilę
Zabini zbladł momentalnie, a Severus wpatrywał się w nią nie rozumnym wzrokiem.
- Wyjaśnię później - odpowiedziała tylko po czym machnięciem różdżki wylewitowała ojca przez drzwi jego własnego gabinetu - Ty cholerny, zasrany, debilu jak śmiałeś zrobić takie świństwo Ginny?!
- Uspokój się dziewczyno
- Ja mam się uspokoić?! Ja... mam... Zabini ty nieczuły draniu! Czegoś takiego się nie robi!
- Granger...
- NAZYWAM SIĘ SNAPE!!!
- Daj mi się..
- Nie. Dam.Ci.Się.Wytłumaczyć.Bo.To.Co.Zrobiłeś.Jest.Poniżej.Krytyki. Zrozumiałeś? - wysyczała
- Gr...
- Nazywam się Snape. I nie waż się mi przerywać nigdy więcej. - przy każdym słowie Blaise Zabini obrywał... krzesłem. - A przede wszystkim nigdy więcej nie skrzywdzisz Ginny. Nie zbliżysz się do niej. Nie spojrzysz się na nią, ani się do niej nie odezwiesz! - z każdym słowem mówiła głośniej - Zrozumiałeś?!
- Gra...
- SNAPE!! NAZYWAM SIĘ SNAPE! TAK JAK OPIEKUN TWOJEGO ZASRANEGO DOMU!
- Slytherin nie jest zasranym domem, Granger - dobiegł ich głos Snape'a stojącego za drzwiami
- NAZYWAM SIĘ SNAPE, TATO!!!

[Perespektywa Severusa]

Siedziałem w gabinecie gdy rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść - powiedziałem wiedząc, że to Zabini przychodzi odrobić szlaban
Nie pomyliłem się. Gdy przyjaciel młodego Malfoy'a znalazł się w moim gabinecie i zamknął drzwi powiedziałem:
- Minus 10 punktów od Slytherinu za spóźnienie się na szlaban..
- Ale...
- Nie przerywaj mi, Zabini! - wstałem wściekły - Minus 50 za to, że prawie nie wysadziłeś połowy klasy eliksirów swoim durnym zachowaniem. I kolejne 30 za przerywanie nauczycielowi. Zrozumiałeś?
- Tak, profesorze.
Byłem w naprawdę podłym nastroju. Był to drugi szlaban dzisiejszego dnia, a czekały mnie jeszcze cztery. Nagle drzwi do mojego gabinetu otworzyły się niemal na oścież, a do środka weszła wściekła Granger.
- Granger. Czy ty nie umiesz pukać?! - zapytałem obdarowując dziewczynę ,,spokojnym spojrzeniem”
- Nie, do cholery nie umiem!
- Granger!
- Snape, tato - odparła z uśmiechem
Co?! O czym ty dziewucho pleciesz?! Że ja!? Że jak?! Że co?! O czym Ty do cholery mówisz?!
- Wszystko ci opowiem, ale zostaw mnie proszę z tym o to cholernym dupkiem na chwilę - powiedziała mordując ślizgona wzrokiem
Zabini zbladł momentalnie na jej słowa.
O co w tym wszystkim chodzi?! Jaki tato?! Granger, dziewczyno o co ci chodzi?!
Już miałem na się na nią wydrzeć kiedy poczułem gdy jakaś dziwna siła odrywa mnie od fotela i wylewitowuje przez drzwi mojego gabinetu.
Zabije. Jak ona śmiała?!
  - Ty cholerny, zasrany, debilu jak śmiałeś zrobić takie świństwo Ginny?! - usłyszałem za drzwi gabintu ,w którym była Granger z Zabinim
- Uspokój się dziewczyno - przyjaciel Malfoy'a usiłował się bronić...
- Ja mam się uspokoić?! Ja... mam... Zabini ty nieczuły draniu! Czegoś takiego się nie robi!
- Granger...
- NAZYWAM SIĘ SNAPE!!! - wydarła się
- Daj mi się..
- Nie. Dam.Ci.Się.Wytłumaczyć.Bo.To.Co.Zrobiłeś.Jest.Poniżej.Krytyki. Zrozumiałeś? - wysyczała
- Gr...
- Nazywam się Snape. I nie waż się mi przerywać nigdy więcej. A przede wszystkim nigdy więcej nie skrzywdzisz Ginny. Nie zbliżysz się do niej. Nie spojrzysz się na nią, ani się do niej nie odezwiesz! - z każdym słowem mówiła głośniej - Zrozumiałeś?!
- Gra...
- SNAPE!! NAZYWAM SIĘ SNAPE! TAK JAK OPIEKUN TWOJEGO ZASRANEGO DOMU! - ten krzyk był bardzo wyraźny
- Slytherin nie jest zasranym domem, Granger - powiedziałem na tyle głośno, że mógłby mnie usłyszeć ,aż Albus
- NAZYWAM SIĘ SNAPE, TATO!!!
Chwila? Czy ona właśnie się na mnie wydarła?!
Usłyszałem kroki dobiegające z wnętrza korytarza. Po chwili przede mną stała Minewra. Zła Minerwa.
- Severusie, na Merlina co się tu dzieje? - zapytała wyraźnie zdziwiona moją obecnością
- ZABINI, KRETYNIE!!! - dało się słyszeć ze strony mojego gabinetu
- Czy...
- Tak, Minerwo. W moim gabinecie siedzi jak mogłaś usłyszeć Granger...
- SNAPE, TATO!!!
- Słyszałaś - zwróciłem się do Minerwy wymownie patrząc na drzwi - Zabini miał odrabiać szlaban, ale chyba nic z tego nie wyjdzie
- Chcesz mi wmówić...
- Nic, nie chce ci wmówić. Minerwo na Merlina sam dowiedziałem się o tym jakieś piętnaście minut temu i jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Niech tylko ta dwójka przestanie się drzeć, idę do Dumbledore'a i szybko się mnie stamtąd nie pozbędzie. - założyłem ręce na piersi
- Jak to możliwe? - zapytała
- Nie wiem - odpowiedziałem poirytowany
- UDUSZĘ CIĘ ZABINI!!!
- Nie sądzisz ,że trzeba tam iść? Trochę się boję o Pana Zabiniego
- Ja się boje o wygląd mojego gabinetu, z którego zostałem wylewitowany przez tą gówniarę
- Wylewitowała cię?
- A sądzisz, że wyszedłbym z własnej nie przymuszonej woli?
- Jeśli nie wyjdą stamtąd za dziesięć minut...
- To ich zakatrupie - dokończyłem
- Już - drzwi otworzyły się nagle i Granger stanęła przede mną z uśmiechem - Dobry wieczór, Pani Profesor
- Profesorze, kiedy mam odrabiać szlaban? - Zabini wyglądał na siedem nieszczęść
- Sądzę, że to w zupełności Ci wystarczy - odpowiedziałem szczerze poirytowany - Granger, chodź.
- Nie. - odpowiedziała
- Jak nie?
- Normalnie
- Granger - pokręciła głową z uśmiechem
- Nie nazywam się Granger - mruknęła
- Snape, chodź - dziwnie było powiedzieć do wkurzającej mnie wiecznie gryfonki: Snape.
Dziwnie było kogokolwiek nazywać swoim nazwiskiem.
- Idziemy do Dumbledore'a?
- Tak - odpowiedziałem
Reszta drogi upłynęła w kompletnym milczeniu. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć.
- Cukrowe pióro - warknąłem do chimery w ,,Snape'owskim stylu”
Chimera uskoczyła ukazując przejście. Ruszyłem pierwszy. Bez pukania otworzyłem drzwi i tak jak się spodziewałem zobaczyłem Albusa siedzącego przy biurku, omawiającego nic nie warte sprawy z Potterem.
- Potter, wyjdź! - warknąłem
- Ale...
- Minus 100 od Gryffindoru. WYNOCHA!!!
- Ale...
- Zjeżdżaj Potter! - tym razem Wybraniec posłusznie wybiegł z gabinetu Dumbledore'a jakby się paliło.
Ze zdumieniem spojrzałem na Granger.
- Severusie, Hermiono, usiądźcie - Albus uśmiechnął się serdecznie - Może dropsa?
- Te dropsy to ci na mózg padły ,Albusie do jasnej cholery! Czy możesz nam wytłumaczyć z jakiego zasranego powodu Gryfonka wparowała do mojego gabinetu...
- Miałam dobry powód - zaznaczyła
-  Ty i te Twoje powody... wylewitowała mnie z niego i zaczęła się drzeć na Zabiniego
- Panno Granger...
- Nazywam się Snape - warknęła
- Przepraszam Was za te moje tajemnice - powiedział Dumbledore
- Albusie, wytłumacz mi to - zażądałem
- Byłem zmuszony modyfikować Ci pamięć, Severusie. Pamiętasz Annę Black?
- Tak - odparłem
- Pamiętasz małą Hermionę?
- Nie.
- Hermiono jesteś córką Severusa i Anny Black.
- Kim jest Anna? - zapytała
- Siostrą Syriusza i byłą narzeczoną Severusa.
- Byłą?
- Tak. Odeszła gdy dowiedziała się o mojej służbie Czarnemu Panu - wyjaśniłem
Skinęła głową.
- Jest coś jeszcze o czym powinniśmy wiedzieć? - zapytałem
- Tak. Hermiono od jutra nie uczysz się w Hogwarcie, a Ty Severusie nie nauczasz. Przeprowadzicie się do Snape Manor.
- Po co? - zapytałem
- Severusie przysięga - Doskonale wiedziałem o co chodzi Albusowi
- Pamiętam.
- Teraz oboje musicie mi zaufać. To jest ten czas Severusie. Musisz mi zaufać i zabrać Hermionę do Snape Manor. Jutro musicie opuścić Hogwart. - skinąłem głową z powagą - Hermiono powiedz przyjaciołom ,że wyjeżdżasz. Nie zdradzaj nic więcej. Nie radziłbym mówić o Severusie.
- Co z Zabinim? - zapytałem
-  A co ma z nim być? - zapytał dyrektor
- Ekhm...  oberwał pare razy krzesłem. Nawrzeszczałam na niego. I oberwał policzek - wyjaśniła Granger'ówna
- Za co? - zapytałem
- Zerwał z Ginny - wyjaśniła bez mrugnięcia okiem
- Pobiłaś Zabiniego krzesłem za to, że zerwał z Weasley? - zapytałem z niedowierzaniem
- Tak się nie robi - wyjaśniła
- A jeśli...
- Jest dupkiem, koniec, kropka -przerwała mi
Severusie, starzejesz się. Gówniara ci przerywa ,a ty nic.  
- Lojalność, ma po Tobie, Severusie - zaśmiał się Dumbledore
- Nie. Lojalna jest po Annie - zaprzeczyłem - Ale do rzeczy. Wolę być pewien. Chcę zrobić test czystości krwi - zwróciłem się do brązowowłosej
Skinęła głową.
- Jest coś jeszcze? - zapytałem
- Nie - odpowiedział dyrektor
- Chodź - zwróciłem się do dziewczyny
Ruszyłem w stronę lochów, a konkretniej do laboratorium.
- Stój - powiedziałem gdy zamierzała otworzyć drzwi przed którymi się zatrzymałem - Anna Black prosi o otwarcie przejścia - powiedziałem ,a drzwi otworzyły się
Brązowowłosa posłała mi pytające spojrzenie.
- Anna, otwierała drzwi moim imieniem i nazwiskiem, ja jej. To jedne z najsilniejszych zaklęć zabezpieczających. To samo mam u siebie w gabinecie. Nikt inny nie powinien ich otworzyć. - spojrzałem nią znacząco - Oprócz Albusa. On jest gwarantem zaklęcia.
- Słyszałam o tym zaklęciu. Nie da się go zdjąć. Przełamanie takiego zaklęcia wymaga wielkiej siły magicznej...
- Przypominam ci ,że nadal mogę odejmować punkty Gryfonom
- Dobra, róbmy ten test. - to powiedziawszy zaklęciem przywołała misę i trzy fiolki. Dwie puste. Ostatnia z eliksirem stwierdzającym pokrewieństwo.
Dziewczyna wlała eliksir do misy. Zaklęciem odkaziła skórę na nadgarstku i przecięła ją. Równo trzy szkarłatne krople wlała do fiolki. Ja zrobiłem to samo.
- Granger, daj fiolkę - poleciłem - Snape, daj fiolkę - poprawiłem się
Zaklęciem nalałem dwie krople eliksiru potwierdzającego pokrewieństwo do jej fiolki, którą następnie oddałem Gryfonce. Powtórzyłem to samo z moją fiolką.
- Nie korzystam z eliksiru Tojadowego, Wewnętrznej Przemiany*, Płynnego Szczęścia,Słodkiego Snu, Wywaru Żywej Śmierci, ani Secheren** - uprzedziłem ją
- Masz Secheren? Dyrektor...
- Dyrektor o niczym nie wie i lepiej ,żeby tak pozostało. Secheren jest mi potrzebny. Korzystałem z niego w marcu - zakończyłem niepotrzebną rozmowę
Chwilę później ciecz w fiolce dziewczyny zabarwiła się na fioletowo. Spojrzałem na nią z wyrzutem. Jak mogła wlać moją krew tak ,żebym tego nie zauważył?! Kiedyś ją uduszę i powiem, że to Potter.
Krew w mojej fiolce również zmieniła barwę na fiolet. Przez chwilę zapomniałem jak się oddycha.
Fiolet. Dziewczyna jest moją córką. Zamarłem zastanawiając się co u licha z tym zrobić. Mam córkę...
- Pakuj się - powiedziałem
- Ale przenosimy się dopiero jutro - zaprotestowała
- Przenosimy się dzisiaj - poprawiłem - Nie pytaj się dlaczego, bo zwariuje - ostrzegłem wychodząc z pomieszczenia
Najświętszy Merlinie, Severusie właśnie zostawiłeś Gryfonke w swoim laboratorium., pomyślałem

[Perspektywa Hermiony, od wyjścia Severus'a]
Gdy nieśmiertelne czarne szaty zniknęły z korytarza ruszyłam do Wieży Gryffindoru. Przez całą drogę zastanawiałam się jak u licha wytłumaczyć moje nagłe zniknięcie Ginny i Harry'emu. Jakoś w końcu musiałam. Kusząca była perspektywa powiedzenia: ''Idźcie do dyrektora, on wam wyjaśni'', albo: ''Jestem córką Snape'a''. Ich mina gdy usłyszeli by moje prawdziwe nazwisko byłaby bezcenna.
Ale z jakiegoś powodu miałam się spakować dzisiaj. I z tego samego, nieznanego mi powodu wolałam uniknąć spotkania się z przyjaciółmi. Machnięciem różdżki zmieniłam kufer w walizkę. Następnym ruchem różdżki spakowałam absolutnie wszystko. Niewerbalnym zaklęciem przywołałam pergamin, pióro i atrament.
Droga Ginny! Drogi Harry!
Przepraszam, że wyjechałam tak nagle. Bez pożegnania, ale było to dosyć niespodziewane.
Nazywam się Hermiona Snape... Przykro mi, że nie mogłam powiedzieć Wam tego wcześniej. 
Gdybyście widzieli minę mojego ojca!
Wyjeżdżam wraz z nim. Nie znam dokładnej lokalizacji.
Mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy.
Ginny nie zamartwiaj się. Zabini to dupek.

Całuję, Hermiona 

P.s Nie mówcie proszę nikomu. 
List i moje pochodzenie musi pozostać tajemnicą.

______________________________________
* Eliksir Wewnętrznej Przemiany - zmienia wygląd na czas nieokreślony
** Secheren -Jeden z zakazanych eliksirów, umożliwia kontrolę nad snami.