— sobota, 15 marca 2014 —

Stłuczone lustro ideałów...

[MUSIC] <----||30 Seconds to Mars - Hurricane||
____________________________________________________________________
- To koniec. Wybacz, proszę. Żegnaj Hermiono - Dracon szepnął do ucha śpiącej Hermiony.
- Co?! - brązowooka siedziała na łóżku patrząc się zdezorientowanym wzrokiem na blondyna
- Znudziłaś mi się Granger - warknął wściekły blondyn - Zaczynam nowe życie bez ciebie i tej budy. - dodał wychodząc z jej pokoju. 
Panna Granger wybiegła za Malfoyem ,ale on zamykał już kufer. 
- Nara ,Granger - powiedział wynosząc się z jej pokoju ,ale nie z serca.
- Silencio! - wykrzyknęła poczym usiadła na kanapie.
 Nie próbowała nawet wycierać łez.
- A obiecałeś ,że mnie nie zostawisz - wyszeptała - Obiecałeś ,że mnie nie zranisz. Malfoy Ty pieprzona fretko! Stłukłeś moje lustro ideałów. - szeptała z frustracją patrząc na drzwi ,za którymi zniknął Dracon
- A..accio... pergamin - powiedziała pomiędzy łzami.
Napisała list do profesor McGonagall ,że nie jest w stanie przyjść na lekcje przez co najmniej dwa dni. 
Po czym podała list Krzywołapowi ,aby ten zaniósł go do opiekunki Gryffindoru. Kot zniknął za drzwiami tak jak uprzednio zrobił to Malfoy. Hermiona ponownie zaniosła się łzami. Jakieś 15 minut później wrócił Krzywołap z odpowiedzią. Brązowowłosa drżącymi rękoma wyjęła list z koperty i odczytała:
Droga Panno Granger!
Oczywiście zwolnię Panią z lekcji. Proszę jednak ,aby wytłumaczyła mi Pani powód tej nieobecności. Jeśli czegoś Pani potrzebuje ,proszę dać mi znać. Mam tylko nadzieję ,że to nie przez Pana Malfoya nie może Pani uczestniczyć w zajęciach.
Z poważaniem 
Ponownie przywołała pergamin aby napisać odpowiedź:
Szanowna Pani Profesor!
Powodem mojej nieobecności na zajęciach jest złamane serce, co skutkowałoby brakiem skupienia na zajęciach. Uprzejmie proszę o rzucenie zaklęcia Colloportus Maxima na mój pokój. Z góry dziękuje.
                                                     Hermiona Granger
Ponownie dała list kotu ,a on ponownie zniknął za drzwiami. Ponownie czekała na odpowiedź. Ponownie drżącymi rękoma wyjęła list z koperty. 
Droga Panno Granger!
Zaklęcie zostało rzucone. Proszę przyjść do mojego gabinetu.
                                                         Z poważaniem
Hermiona otarła łzy poczym ruszyła do gabinetu opiekunki Gryffindoru. Z duszą na ramieniu zapukała do gabinetu profesorki transmutacji.
- Wejść - usłyszała naciskając klamkę - Proszę siadać Panno Granger
Gdy brązowooka usiadła McGonagall przywołała talerz z ciastkami i kawę.
- Proszę mi opowiedzieć co się stało - powiedziała opiekunka domu lwa
- Oo..on mnie zostawił...powiedział ,że mu się znudziłam..,że zaczyna nowe życie beze...beze mnie - wyjąkała Hermiona 
- Kto tak powiedział Panno Gran...
- MM...Malfoy... Dracon...Malfoy - przerwała kobiecie Hermiona
- W takim razie muszę powiedzieć ,że Pan Malfoy jest ślepym kretynem, który nie zauważa pięknych i mądrych kobiet - powiedziała McGonagall - A więc tak: Niech przyjdzie pani na zajęcia ,kiedy będzie pani mogła, Panno Granger.
- Dobrze... Pani..P..profesor - wyjąkała gryfonka
- Panno Granger, mogę panią zapytać po co prosiła mnie pani o rzucenie Colloportus Maxima?
- J..ja nie chciałam...żeby...Harry...Ron...albo...Ginny...
- Nie rozumiem Panno Granger - przerwała jej McGonagall - Nie chce pani widzieć przyjaciół Dlaczego?
- O...oni nie wiedzieli ,że ja i ...Malfoy...
- Oh - opiekunkę Gryffindoru zamurowało - Hmm... w takim razie poproszę napisać na kartce osoby ,których ma nie obejmować Colloportus Maxima - dodała kobieta podając zapłakanej Gryfonce chusteczkę, pergamin i pióro.
Hermiona otarła łzy, poczym zaczęła pisać. Podała McGonagall pergamin:
Minerva McGonagall
Hermiona Jane Granger
- Panno Granger, czy to ostateczna decyzja? - zapytała McGonagall
- Tak 
- Weź sobie ciasteczko - powiedziała psorka ,Hermiona posłusznie wzięła ciastko - Dobrze, w takim razie muszę poprosić nauczycieli o spisywanie prac domowych i zakresu lekcji na kartce. Idź już Panno Granger. Panno Granger, pani nie obowiązuje cisza nocna! - dodała Minerva gdy brązowooka była przy drzwiach. 
Hermiona skinęła tylko głową. Wyszła z gabinetu McGonagall. ,,Pan Malfoy jest ślepym kretynem''. To jedno zdanie z wypowiedzi nauczycielki Transmutacji cały czas wracało do Hermiony. 
- Jesteś kretynem Malfoy - wyszeptała poczym przyśpieszyła kroku.
Była 7.30 rano gdy wróciła do pokoju jaki zajmowała z prefektem Slytherinu. Prefektem Slytherinu.
Po chwili do pokoju wparował kot. Patronus opiekunki Gryffindoru. Podszedł do niej poczym przemówił głosem McGonagall: Panno Granger w związku z opuszczeniem stanowiska prefekta naczelnego Slytherinu musimy wybrać nowego. Obecnie jednak nie ma ucznia domu Slytherina ,który zasługiwał by na to miano. Wraz z dyrektorem uzgodniłam ,że obejmie pani stanowisko Prefekta Slytherinu i pozostanie pani prefektem Gryffindoru. Jeśli oczywiście się pani zgodzi. W związku z Pani stanem zostaje pani zwolniona z obowiązków prefektów, ale jeśli będzie pani w stanie niech przyjdzie pani do gabinetu profesora Snape'a. Tymczasowi prefekci naczelni to: Gryffindoru: pan Potter i Slytherinu: Pani Parkinson. 
Patronus rozpłynął i po chwili Hermiona została w pokoju sama. złapała za zdjęcia: Malfoy i ona na błoniach. Malfoy i ona ,a na tle Zakazany Las, Ona, Harry i Ron na trzecim roku na tle zakazanego lasu, ona z Malfoyem podczas lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami ,aż w końcu jej ulubione: Ze spotkań GD, oni i ich patronusy. 
Uśmiechnęła się ,ale po chwili ten uśmiech zbladł. Poszła do łazienki wykąpała się poczym ubrała zielony top, jeansy i ulubioną różową bluzę.  
- Dlaczego mi tak na tobie zależy, fretko? - zapytała w pustkę ,ale nie otrzymała odpowiedzi
Smutna Hermiona padła na kanapę, by po chwili z niej wstać. ,,Pan Malfoy jest ślepym kretynem'' to zdanie cały czas chodziło jej po głowie.
- Jesteś kretynem, moja fretko. Obiecałeś ,że mnie nie zranisz, że nie zostawisz, że Ci się nie znudzę, że mnie nie porzucisz - szeptała z frustracją. Spojrzała na zegar. Była lekcja transmutacji. Gryffindoru ze Slytherinem. Hermiona podeszła do kufra gdzie trzymała zdjęcie: Ona i Malfoy obejmujący ją ramieniem, a po chwili obydwoje roześmiani celują w siebie różdżkami. 
- Moja fretko - szepnęła w kierunku zdjęcia.  - Dlaczego mi to zrobiłeś? 
Zebrała w sobie odwagę, poszła w kierunku sypialni Prefekta Slytherinu. Łóżko nie pościelone jak zawsze, w pokoju dało się wyczuć zapach Malfoya. Hermiona podeszła do szafki. Otworzyła szufladę...była pusta, naprawdę pusta. A ona już miała nadzieję ,że Malfoy zostawił jej list, cokolwiek. Ale pomyliła się, pomyliła tak samo jak w przypadku Dracona. Usiadła na jego łóżku. 
Wspomnienia wróciły. Siedziała na tym łóżku, w tym samym miejscu. Jedyną różnicę stanowiło to ,że wtedy  blondyn obejmował ją ramieniem. Teraz została sama. Po jej policzkach popłynęły łzy. 
Łzy prawdziwej miłości. Gdyby pewien blondyn widział te łzy natychmiast by zawrócił. Ale tych łez nie widział nikt. Dziewczyna nie otarła ich. Wstała, wyszła z pokoju nie zamykając drzwi. Pobiegła do sali eliksirów. Do opiekuna domu Slytherina. Do Severusa Snape'a. Nie pukała po prostu zamaszystym ruchem otworzyła drzwi i weszła do klasy. Podeszła do mężczyzny. Z jej ruchów emanowała pewność siebie, a Ślizgoni piątego roku zastanawiali się czy ta dziewczyna nie jest córką Snape'a. Ale nie była. Dziewczyną tą była Hermiona Granger prymuska Gryffindoru. I Snape na pewno nie był jej ojcem.
- Co ty tu...
- Może mi pan podać hasło do pokoju wspólnego Slytherinu? - przerwała mu gryfonka
- Z jakiego powodu? - zapytał ,a gryfonka spojrzała mu prosto w oczy
- Muszę się zobaczyć z Zabinim - odpowiedziała gryfonka
- Po co chce się Pani, panno Granger zobaczyć z Panem Zabinim?
- Z powodu ucznia Slytherinu i przyjaciela Zabiniego - odpowiedziała
- Czy...
- Tak mówię o Malfoy'u! - warknęła zirytowana
- Koniec lekcji!!! - wykrzyknął Snape do uczniów - chodź - powiedział do Hermiony
- Dzięki Granger - szepnął jakiś nieznany z nazwiska ślizgon
- Nie ma sprawy - odszepnęła
- Panno Granger czy może się pani pośpieszyć? - zapytał Snape.
Dopiero teraz brązowooka gryfonka zorientowała się ,że mistrz eliksirów czeka na nią na końcu korytarza. Snape prowadził ją korytarzem. Następnie schodami w dół. Znów korytarzem. Zakręt. Prosto. Ślepy zaułek. 
- Czysta krew! - powiedział do ściany, w której ku zdumieniu gryfonki pojawiło się przejście. - Oto pokój Wspólny Slytherinu - gestem zaprosił gryfonkę do środka.
- Zabini! - wydarła się Hermiona gdy tylko mistrz eliksirów znalazł się poza zasięgiem słuchu - Zabini ty skrzacie jeden chodź tu natychmiast!!!
- Czego? - zapytał czarnoskóry przyjaciel Malfoy'a 
- Chodzi o Draco...
- Konkrety Granger
- On mnie zostawił...
- Konkretnie o co Ci chodzi kobieto!
- Co się zmieniło między mną ,a nim? Dlaczego mnie zostawił? Dlaczego wyjechał?
- Granger, on tego nie chciał. Każdy ze śmierciożerców, zostanie zesłany do Azkabanu jeżeli nie znajdą się dowody o jego niewinności, coś co będzie świadczyło o tym ,że jest po stronie dobra. 
- Ale Draco...On szpiegował dla Zakonu! Tak jak jego ojciec!
- Ale ministerstwo nie wie o organizacji zwanej Zakonem Feniksa
- Czyli, on uciekł? A jeśli wróci...
-...ześlą go do azkabanu - uzupełnił Zabini
Następny moment Blaise Zabini zapamiętał na resztę życia. Brązowooka załkała poczym przylgnęła do niego, a on zaczął ją uspokajać. Głaskał ją po włosach, przytulał, jednym słowem robił wszystko ,żeby była dziewczyna jego najlepszego przyjaciela przestała płakać. A jeszcze miesiąc temu myślał o niej jako o szlamie. A jeśli wczoraj ktoś by mu powiedział ,że będzie głaskał i pocieszał Granger wysłałby go do Munga.
- Zabini... gdzie on teraz jest? - zapytała 
- Nie wiem, Granger. Gdziekolwiek może być - odpowiedział
Dziewczyna wybiegła z Pokoju Wspólnego Slytherinu. Spotkanie z Zabinim nic jej nie dało. Pobiegła na błonia. Wdrapała się na drzewo. Usiadła na gałęzi i siedziała wspominając chwile spędzone przy Draconie. Ich pierwszy pocałunek. Dzień ,w którym zgodziła się zostać jego dziewczyną. Dzień kiedy postanowili ,że nic ich nie poróżni. Dzień ,w którym...
- O boże! 
Gryfonka znów biegła. Tym razem korytarzem prowadzącym do Pokoju Wspólnego Slytherinu. 
- Czysta Krew! - wysapała ,a w następnej chwili stała pośrodku salonu Ślizgonów
- Zabini!!! - wydarła się dziewczyna
- Kobieto znowu ty? - jęknął czarnoskóry
- Chcesz odzyskać kumpla? 
- Granger, on...
- Pójdę do Ministerstwa. Pokaże im wspomnienia. Pokaże im co zrobił Draco. Pokaże im ,że on szpiegował Voldemorta. Udowodnię ,że jest nie winny. 
- Jesteś pewna? To gorsze niż obliviate. Użyją leglimencji. 
- Nie obchodzi mnie co zrobią. Zrobię wszystko ,żeby tylko odzyskać fretkę. 
- Granger...Dziękuje. 
- Za co?
- Za to co robisz dla mojego przyjaciela. Za to ,że jesteś gotowa poświęcić swoje wspomnienia. Dziękuje. Mogę Ci w czymś pomóc?
- Tak. 
- W czym? Mów natychmiast szczotuś. W czym pomóc szczoteczko?
- Pójdziesz tam ze mną. Pokażesz swoje wspomnienia. Pokażesz im, moment gdy Draco zdradził Voldemorta. - powiedziała ,,Szczoteczka'' 
- Kiedy?
- Teraz.
- Ale...
- Nie ma żadnego  ,,ale''. Chodź mi tu natychmiast!
- Tak jest Szczotko! - Zabini zasalutował śmiejącej się Hermionie 
- Chodź Zabini, nie ma czasu - powiedziała ciągnąc czarnoskórego w stronę gabinetu McGonagall
- Panno Granger! Co się stało? 
- Musimy się dostać do Ministerstwa. Natychmiast. 
- Ale..
- To bardzo ważne! Musimy się tam dostać jak najszybciej. Gdybym mogła zrobiłabym to sama ,ale Zabini jest mi potrzebny.
- Ale...
 To sprawa dożywocia w Azkabanie dla niewinnego człowieka!!! - Tym razem Hermiona nie wytrzymała
- Dobrze - rzekła McGonagall - I nie wracajcie bez niego. 
Hermiona wciągnęła Blaise'a w płomienie. Wylądowali w hallu Ministerstwa.
Po chwili obydwoje byli w gabinecie samego Ministra.
- Panie Ministrze. Mamy dowody uniewinniające Dracona Lucjusza Malfoya. - powiedziała Hermiona
- Wspomnienia? - zapytał ,a gdy ślizgon i gryfonka potwierdzili przemówił - Dobrze. Usiądźcie. To może zaboleć. Najpierw Pan. Leglliments!
Voldemort wypalający znak Draconowi. Blondyn ratujący mugoli z wioski zaatakowanej przez Śmierciożerców. II Bitwa o Hogwart... Dracon, Zabini i Snape biegnący ramię w ramię... Snape zabijający Dumbledore'a... Dracon, Snape i Zabini walczący razem po stronie Zakonu...
- Dobrze - mruknął Minister uwalniając Blaise'a spod działania zaklęcia. - Teraz pani. Leglliments!
Ona i Malfoy nad jeziorem... Malfoy mówiący jej o zmianie stron... II bitwa o Hogwart... 
- Dobrze... teraz pozostaje znaleźć tego Waszego przyjaciela - powiedział Arctus Patil z uśmiechem - Niniejszym ogłaszam uniewinnienie Dracona Lucjusza Malfoya, syna Lucjusza Abraxasa Malfoya i Narcyzy Black!!! - głos Patila rozległ się po całym ministerstwie ,a Zabini i Granger opuścili ministerstwo w ciszy. Znaleźli się na błoniach Hogwartu
- Teraz pozostaje nam go znaleźć - szepnęła Hermiona - Gdzie jesteś moja fretko?
- Gdzie jesteś Smoku? - wyszeptał Zabini patrząc w pustkę
Nagła odpowiedź była tak oczywista ,że aż wstrząsnęła Ślizgonem. 
- Mam szczoteczko! - wykrzyknął uradowany przytulając ,,szczotkę'' - Twoja fretka siedzi w Malfoy Manor!!!
Po chwili oboje biegli ramię w ramię niesieni chęcią odzyskania przyjaciela. W tym samym momencie obrócili głowy ku sobie. Hermiona się uśmiechnęła ,a Zabini odwzajemnił uśmiech. Przyśpieszyli. 
Hermiona zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi do gabinetu opiekuna Sytherinu. 
- Profesorze! Może pan wysłać nas do Malfoy Manor?  - wykrzyczała równocześnie z Zabinim 
- Draco? - zapytał
- Tak. - Ślizgon i Gryfonka potwierdzili 
- Nie wracajcie bez niego - Snape powtórzył słowa McGonagall chodź nawet nie był tego świadomy
Wskoczyli w płomienia jednocześnie. Po chwili wyszli z kominka w dworze Malfoyów.
- Co tu robicie? - zapytała Narcyza Malfoy
- Przyszliśmy po Draco - odpowiedział Zabini
- Już nic mu nie grozi - uspokoiła kobietę Hermiona 
- Idźcie - powiedziała - I dziękuje Wam.
- Nie ,,Wam''. Jej powinna pani dziękować. - powiedział ślizgon
- Dziękuje, za to co zrobiłaś dla Draco.
- Zrobiłabym wszystko ,żeby tylko odzyskać fretkę - powiedziała Granger
- fretkę? - Narcyza nie kryła zdziwienia,a Hermiona opowiedziała jej o incydencie z Moody'm  - Idź więc i odzyskaj swoją fretkę.
- Dziękuje - powiedziała Hermiona.
Kobieta poprowadziła ją i Zabiniego na koniec korytarza, poczym odeszła. Hermiona nie pukając weszła do pokoju wraz z czarnoskórym ślizgonem.
- Wyjdź! - usłyszeli zimny głos dobiegający z wnętrza pomieszczenia
- Nie tak się wita przyjaciół - powiedziała Hermiona
- Chodź tu natychmiast smoku! Zanim twoja waleczna gryfonka zawlecze nas do Hogwartu za rękaw.
Malfoy pojawił się w kręgu światła.
- Miona...
- Zabini wszystko mi powiedział poszliśmy do Ministerstwa pokazaliśmy wspomnienia więc jesteś uniewinniony - powiedziała 
- Cholerna papla - Draco ze zrezygnowaniem pokręcił głową 
- Ja ci dam paple! Ratowałem Wasz związek ,a ty mi tu ,że jestem paplą! - Zabini udał oburzonego
- Tragiczne... - mruknęła Hermiona
- Smoku... wiesz co się działo...
- ...piąty rok Slytherinu myślał ,że jestem córką Snape'a...
- ...mieliśmy pogawędkę z czcigodną opiekunką Gryffindoru...
- ...McGonagall powiedziała ,że mamy nie wracać bez Ciebie...
- ...Granger wydarła się na McGonagall....
-.... Snape powtórzył jej słowa ,,Nie wracajcie bez niego''...
- Dobra, dobra! STOP! - krzyknął Draco podchodząc do Gryfonki.
- Ty cholerna fretko! - wykrzyknęła ,,szczoteczka'' 
- Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina - powiedział Draco - Zadowolona?
- Zadowolona będę jeśli wrócisz do Hogwartu - odpowiedziała brązowooka całując ,,swoją fretkę''
Trzy postacie pożegnały się z Panią Malfoy, poczym wylądowały w gabinecie Severusa Snape'a.
- 100 punktów dla Gryffindoru i kolejne 100 dla Slytherinu! - tymi słowami powitał ich Snape - za odwagę Panny Granger i Pana Zabiniego!.
- Dziękujemy! - odpowiedzieli chórem wyżej wymienieni
Od tego dnia cały Hogwart wiedział ,że Hermiona Granger chodzi z Draconem Malfoyem 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz