— poniedziałek, 16 czerwca 2014 —

,,Dyrektor,, cz. 2

 Prosze bardzo, przed wami... DŁUGO WYCZEKIWANA MINIATURKA...
 _______________________
Następnego dnia...
- Hermiona, prosimy
- Nie, Harry nie ma mowy!
- Ale dlaczego?
- Tłuczki, Ron ja się musze uczyć ,a nie spędzać czas w skrzydle szpitalnym - odpowiedziała Granger
- Miona, błagam zgódź się - Potterowi jeszcze nigdy na niczym tak nie zależało jak tylko na tym ,żeby w meczu wzięła udział jego przyjaciółka
- Fred i George są nie zawodni
- Ufam Twoim braciom Ron nie ufam Malfoyowi. Fretka będzie chciał mnie zrzucić z miotły - wyjaśniła widząc pytające spojrzenia przyjaciół
- I tylko w tym tkwi problem? - Ginny szybko wkroczyła do akcji porozumiewawczo patrząc na przyjaciółkę
- Herm, ćwiczyłaś już wiele ponad to co sam umiem - mruknął wybraniec
- Co?!
- Czy widziałaś mnie kiedykolwiek używającego ,,Balisty''?
- No nie...
- A to dlatego ,że....
- Nieważne, Harry! - krzyknęła Ginny - Hermiona, grasz czy nie?
- O Merlinie  Gryffindor chyba będzie mnie nosił na rękach - mruknęła  Granger- Gram - dodała cicho
- Niedosłyszałam
- Gram!
- I takie podejście mi się podoba -  powiedziała rudowłosa - Harry?
- Coo? Yhm.. yy.. tak Hermiono zagrasz na pozycji szukającej
- CO?! A Ty?!
- Miona uspokuj się ja będę ścigającym. Przebierz się tutaj ,bo nie zdąrzysz na mecz. Ja z Ginny i Ronem kupimy Ci czas. - powiedział podając jej szatę, ochraniacze i miotłę - Polecisz na mojej. Podtuningowałem ją trochę - i wyszli tak poprostu.
Brązowowłosa z westchnieniem nałożyła szatę i ochraniacze, różdżkę przymocowała do paska,a prawą dłoń zacisnęła na trzonku miotły.
- Gryffindorze życz mi powodzenia, Ravenclaw nie pozwól mi spaść, Hufflepuff dopomóż innym graczom z mojego domu ,a ty Slytherinie trzymaj Malfoya krótko ,żeby mnie nie zrzucił z miotły i obdarz nową szukającą gryfonów sprytem godnym ślizgona - wyrecytowała poczym wybiegła z zamku i razem z drużyną  wyszła na boisko. Już po chwili truchtem wybiegła na boisko i uderzył w nią głos Lee Jordana:
- Zmiana w składzie Gryffindoru! Na pozycji ścigającego wyjątkowo zagra... Harry Potter?! - na trybunach rozległy się szepty ,a Jordan mówił dalej - ,ale kto jest szukającym? O Merlinie to nikt inny jak... Hermiona Granger!!!  O Godryku to Ci dopiero, nie wiedziałem ,że ona umie latać! A teraz przejdźmy do podłych ślizgońskich...
- Jordan!
- Przepraszam profesor McGonagall...
Dalej nikt nie słuchał przedstawienia ,,podłych ślizgońskich węży''. Hermiona z duszą na ramieniu przełożyła nogę przez miotłe i wzbiła sie w powietrze wraz z drużyną Gryffindoru. Kapitanowie uścisnęli ,albo raczej próbowali połamać sobie ręce po czym dołączyli do zawodników swojego domu. Panna Granger szybowała nad boiskiem wypatrując złotego znicza, zaś Malfoy umyślnie siedział jej na ogonie.
- Odpuść fretko - syknęła w jego stronę
- Nigdy,  Granger - odpowiedział z uśmiechem - uspokój się idiotko
Malfoy się roześmiał, a ona spojrzała w jego stronę z miną jakby wątpiła w jego zdrowie psychiczne.
No, bo w końcu kiedy Dracon Malfoy mówi do niej spokojnie, roześmiany? Odpowiedź jest prosta, Nigdy.
- Granger, po Twojej lewej, znicz - szepnął po czym sam machał ręką w powietrzu jakby chciał go złapać.
Brązowowłosa gryfonka wysunęła rękę i złapała znicz po czym chciała wylądować jednak przeszkodził jej blondyn:
- Granger, chce czegoś spróbować. Trzymaj się miotły będę próbował Cię zrzucić - szepnął po czym śmignął na nią w ten sposób ,że gdyby jej nie powiadomił już dawno szybowałaby w stronę murawy
- Malfoy, o co ci chodzi?
- O ciebie, Granger. Chodzi o ciebie - odpowiedział tylko po czym ponownie przypuścił atak tym razem kopiąc jej miotłę
- Malfoy, ty pieprzona fretko zostaw mnie! - krzyknęła z udawaną złością na tyle głośno ,że wszyscy ją usłyszeli
- Nigdy, Granger! - warknął blondyn ,który jak widać był świetnym aktorem, gdyż po chwili najzwyczajniej w świecie zepchnął ją z miotły ,a ona zamiast uderzyć w ziemię delikatnie, spowolniona zaklęciem opadła na trawę.
- Ślizgoni,Krukoni,Puchoni,Gryfoni idźcie do dormitoriów - polecił dyretor ,a gdy nikt go nie posłuchał warknął - Natychmiast, do jasnej cholery! - Uczniowie rozpierzchli się w popłochu
- Lucju...
- Zamilcz, Minervo!
- To moja uczennica Malfoy!
- A mój syn zrzucił ją z miotły! Profesor McGonagall, proszę udać się do swojego gabinetu. Teraz!
- A...
- Czy sądzi Pani, że coś zrobię tej małej tylko dlatego ,że jest z Gryffindoru?! Czystość krwi nie ma dla mnie najmniejszego, cholernego znaczenia! Zrozumiała pani? Profesor McGonagall?!
Opiekunka Gryffindoru wraz z innymi nauczycielami udała się do zamku
- Draconie! - warknął Malfoy ponownie
- Tak?
- Minus 200 punktów od Slytherinu! I szlaban z Minervą McGonagall za beszczelność przez resztę roku idioto!
- Jaką....
- MINUS 50 PUNKTÓW OD SLYTHERINU, GÓWNIARZU! A TERAZ SZORUJ DO DORMITORIUM I ŻADNEGO WYJŚCIA DO HOGSMEAD W CIĄGU TEGO CHOLERNEGO ROKU! - krzyknął Lucjusz Malfoy po czym zaklęciem wyczarował nosze, na których umieścił gryfonkę
-Dyrektorze to nie jest konieczne - zaprotestowała zdziwiona Hermiona
- Zamilcz Granger. To jest konieczne - dodał spokojnie gdy znaleźli się przed Skrzydłem Szpitalnym-Pomfrey!
- O co chodzi?
- Mój przygłupi syn zrzucił tą małą z miotły - wyjaśnił Lucjusz ,a słowa ,,tą małą'' wypowiedział z troską po czym zostawił pielęgniarkę wraz z gryfonką.
Pomfrey wykonała parę ruchów różdżką nad Hermioną po czym orzekła:
- Nic Ci nie jest. Ale zostaniesz conajmniej dwa tygodnie w łóżku ,bo dyrektor urwie mi głowę - pielęgniarka zachichotała
- Dlaczego... - zaczęła Hermiona ,co Poppy zbyła pokręceniem głowy i udała się  do gabinetu.
O co na boga chodziło Malfoyowi? I co miał na myśli fretka gdy mówił ,że chce czegoś spróbować?, myślała dopóki nie nadszedł sen.

Granger obudziła się i pomyślała ,że nadal śni. Na stoliku obok leżał bukiet róż.
- Pani Pomfrey! - zawołała - Co to za róże? Od kogo one są?
- Od dyrektora, tylko proszę nie mów mu. Zostawił Ci coś jeszcze - pielęgniarka podała jej kartkę i wyszła ,a gryfonka wiedziona ciekawością zaczęła czytać:
Droga Hermiono!
Jak się czujesz? Żywię nadzieję ,że zareagowałem w porę.
Dracon został ukarany, czekam na Twoje wyjście ze Skrzydła Szpitalnego,
wtedy ten kretyn opuści Hogwart.
Coś takiego nie może zostać puszczone płazem.
Jeśli czujesz się na siłach powiadom proszę profesor McGonagall,
bo cały czas mnie dręczy ,że ,,coś Ci zrobiłem''.
Twoi przyjaciele w postaci całego Gryffindoru niestety podzielają  jej zdanie,
zmuszony więc byłem ukryć się w gabinecie. 
L.M
P.s Mam nadzieję ,że podobają Ci się kwiaty

Gryfonka ledwie skończyła czytać ,a do jej gabinetu wpadł Dracon.
- Uff, Granger mój tatuś się zakochał. W TOBIE - dodał
- Nie...
- Dał Ci róże. A pozatem chce wywalić mnie z Hogwartu za zrzucenie Cię z miotły...
Ledwie Młody Malfoy skończył mówić ,a gryfonka wysoczyła z łóżka i popędziła do gabinetu Lucjusza
- Malfoy Ty mnie kochasz! - zarzuciła mu
- MINUS 50... a to Ty Granger...
- A co się stało z ,,Droga Hermiono''? LUCJUSZU?
- O co Ci chodzi?
- O To ,że Cię kocham!
- Ty mnie kochasz?
- Gratuluje spostrzegawczości, Panie Malfoy - powiedziała i pocałowała go
- Skąd...
- Podziękuj synowi kretynie, a nie go wyrzucasz! To dzięki niemu...
- Dobrze podziękuje - odpowiedział
__________________________
Następnie był ślub i urodzenie się już pietnatoletniej Janet Kate Malfoy.
__________________________
Może będzie miniaturka o Janet...

1 komentarz:

  1. Asian-Only Soccer Prediction Today - CasinoFib 메리트 카지노 고객센터 메리트 카지노 고객센터 우리카지노 우리카지노 603Are we horse racing tipsters legit? Get your 100% bonus

    OdpowiedzUsuń