— wtorek, 25 marca 2014 —

Rozdzielenie świętej Trójcy - czyli przeżycia Panny Granger

Pierwszy raz pisałam tak pokręconą miniaturkę.
_______________________________________________________________________
- Profesorze Dumbledore czy to jest konieczne?
- Tak panie Weasley, jak najbardziej - odpowiedział dyrektor z uśmiechem
- Minervo, czas mu zabrać te dropsy zanim padną mu na mózg - Siedzący nieopodal Snape zwrócił się do opiekunki Gryffindoru
- Za późno, Severusie. Już jest za późno - odpowiedziała niezmiernie poważnym tonem
- Ale czy Hermiona musi...
- W tej sprawie to ja mam najwięcej do powiedzenia, Ronald! - syknęła Granger'ówna
- Tak i nie tylko Panna Granger, ale również Pan, panie Weasley, Pan Potter i Panna Weasley, Pan Longbottom również - wyrecytował Albus Dumbledore, z uśmiechem odwijając kolejnego cytrynowego dropsa - Dropsa Severusie?
- Albus, Ty cholerny dropsoholiku! - Snape nie mógł uwierzyć ,że dyrektor Hogwartu uzależnił się od... cytrynowych dropsów.
- Profesorze Snape odejmuje Slytherin'owi 20 punktów za pana zachowanie - mruknęła Granger z uśmiechem
- Granger, dodaje Slytherinowi 50 punktów za głupotę uczniów tego domu - syknął Snape
- Odejmuje ślizgonom 150 punktów za to ,że ich opiekunem jest pan - odparowała Hermiona
- Odejmuje Gryffi...
- Severusie, Panno Granger nie sądzę ,że kontynuacja tej nużącej kłótni jest konieczna - przerwał Dumbledore - Do rzeczy, Minervo czy masz to o co prosiłem?
- Oczywiście, Albusie - odrzekła opiekunka domu lwa podając dyrektorowi kosz z wikliny
- Dziękuje. Proszę teraz abyście dobrali się w pary. Opiekun wraz z osobą ,która potrzebuje ochrony. - rzekł dyrektor
Wszystkie pięcioro par oczu zostały wycelowane w Lupina, siedzącego do tej pory cicho.
Wszyscy chcieli trafić pod opiekę Remusa bądź samego dyrektora. Zaś nikt nie spojrzał nawet na Snape'a, McGonagall i Malfoy'a.
Oczy wilkołaka szukały zaś pomocy u dyrektora.
- Ustawcie się parami - polecił Dumbledore
Nikt nie drgnął, spojrzenia pięciorga par oczu nadal tkwiły w Lupinie.
- Parami - powiedział dyrektor
Pięcioro osób jednocześnie znalazło się przy wilkołaku.
- Parami - dyrektora wyręczyła sroga opiekunka domu lwa
Neville, Harry, Hermiona, Ron, Ginny, Lucjusz i Severus wlepili błagalnie spojrzenie w Lupina. Wargi Snape'a i Malfoya wyszeptały bezgłośnie: weź ich.
- Skoro nie chcecie spojrzeć na inne osoby niż Remus. Przykro mi ,ale wydzielę pary - powiedziała McGonagall. - Panna Granger i Lucjusz Malfoy - Hermiona z ociąganiem podeszła do Malfoya - Pan Weasley, do mnie - Ron z jeszcze większą niechęcią ustawił się obok opiekunki swojego domu - Panna Weasley i Severus Snape - wyczytała co obie osoby skwitowały jękiem i wrogim spojrzeniem na McGonagall - Harry Potter, do dyrektora - Harry podszedł do Albusa Dumbledore'a - i Longbottom z Remusem - Neville był w świetnym humorze gdy okazało się ,że jest z Lupinem ,ale jego humor się pogorszył gdy spojrzał na udręczone twarze Hermiony, Rona i Ginny.
 - Minervo, muszę? - zapytali jednocześnie Snape i Malfoy
- Tak, musicie. Remus nie może przygarnąć pod swoje skrzydła trójki osób ,bo wy nie jesteście tym zadowoleni. Poza tym kto w Malfoy Manor będzie szukał Her...
- szlamy - dokończyła za opiekunkę swego domu Hermiona
- Nie to powiedziałam, Panno Granger - sroga opiekunka Gryffindoru utkwiła swoje spojrzenie w Hermionie
- Ale to miała pani na myśli - skwitowała gryfonka
- Każda z par weźmie  jednego z tych tutaj - polecił Dumbledore wskazując na koszyk przyniesiony przez McGonagall.
W środku były cztery feniksy, każdy z nich miał na szyi wisior w różnych kolorach: niebieskim, zielonym, czerwonym i żółtym.
Hermiona w ciągu sekundy wzięła na ręce tego z zielonym wisiorkiem.
- Granger, zostaw tego feniksa - polecił nietoperz
- Nie
- Czemu?
- Bo byłam pierwsza niech pan pozwoli wybrać Ginny
- Twoje niedoczekanie - warknął Snape biorąc na ręce feniksa z niebieskim wisiorem
- Severusie, każda para bierze JEDNEGO feniksa - powiedział z uśmiechem dyrektor - A Panna Weasley już wzięła jednego
Snape spojrzał na wiewiórę i feniksa siedzącego na jej ramieniu.
- Weasley, odłóż feniksa
- Nie
- Odłóż go
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Czemu?
- Bo ten ,którego trzymasz ma czerwony wisiorek
- I tak ma być. Nie lubię niebieskiego - Ginny wzruszyła ramionami
- Severusie, Panna Weasley wybrała feniksa za Ciebie więc z łaski swojej oddaj mi tego z niebieskim wisiorkiem - McGonagall zwróciła się do Snape'a ,który z wielkim ociąganiem podał jej ptaka spoczywającego na swoich rękach.
Lupin wziął ostatniego z żółtym wisiorkiem na którym po chwili pojawił się napis: Remus John Lupin, Neville Longbottom. Wszyscy spojrzeli na swoje feniksy, na których pojawił się podobny napis.
- Niech każda z par złapię się za ręce - polecił Dumbledore - poczym wypowiedzcie gdzie chcecie się udać.
Potter złapał za ramie Dumbledore'a, Ron chwycił rękaw McGonagall ,która po chwili strząsnęła jego palce z rękawa i złapała go za rękę, Lupin uśmiechnął się pokrzepiająco do Neville'a poczym położył mu rękę na ramieniu, Snape złapał Ginny za rąbek rękawa, ta jednak wyszeptała mu do ucha: nie zjem cię poczym ku niezadowoleniu nietoperza złapała jego rękę, został tylko Lucjusz i Hermiona.
- Ja nie gryzę - mruknęła Hermiona
- Skąd mam wiedzieć? - zapytał ,ale złapał ją za rękę
Po chwili każdy z obecnych zniknął, każdy oprócz samego Dumbledore'a i Potter'a.
- Co się, stało panie dyrektorze? - zapytał Harry
- Nic, po prostu my mieszkamy tutaj. Sypialnia po lewej dla Ciebie Harry - odpowiedział z uśmiechem dyrektor poczym zniknął za drzwiami ,których Harry nigdy nie zauważył
* * *
- Granger, to Twoja sypialnia - Lucjusz Malfoy niedbałym ruchem ręki omiótł pomieszczenie - Możesz korzystać z biblioteki i jadalni, nie możesz wchodzić do kuchni i mojego gabinetu, oraz mojej sypialni, możesz korzystać tylko z łazienki połączonej ze swoją sypialnią.
* * *
- Weasley! Twoja sypialnia! - warknął Snape wskazując na drzwi ze złotą klamką - Nie waż się...
Ale Ginny już nie słyszała słów mistrza eliksirów, zniknęła bowiem w swoim nowym lokum.
* * *
- Panie Weasley, tu będzie pan spał. - powiedziała opiekunka Gryffindoru - Może pan wyjść na dwór potrenować grę w Quidditch'a ,ale tylko w obrębie ogrodzenia domu. Nie będzie mnie przez cały jutrzejszy dzień.
* * *
- Neville, to twój pokój. Korzystaj z domu do woli. Tylko omijaj, proszę piwnicę. - ostrzegł Lupin. - Będę tam tylko w pełnie, a chyba wiesz co się stanie jeśli tam wejdziesz, prawda?
* * *
Po dwóch tygodniach w Malfoy Manor Hermiona przyzwyczaiła się do panującego rytmu dnia. Usłyszała hałas dobiegający z gabinetu Malfoya. Bez wahania weszła do środka. Zobaczyła blondyna ubranego w szaty śmierciożercy.
- Co ty tu robisz? - zapytał zimno Malfoy
- Stoję
- Dlaczego tu jesteś?
- Gdyby pan niemal nie przewrócił szafy na pewno by mnie tutaj nie było - odparła z uśmiechem
- WYNOCHA!!!
Hermiona z uśmiechem opuściła pomieszczenie.
- Co jak, co ale wnerwiać to ja go lubię - pomyślała Panna Granger
* * *
Ginny Weasley z pogodnym uśmiechem zaczarowała mieszkanie Snape'a w taki sposób ,że za każdym razem gdy do niego wszedł w inny sposób niż na jednej nodze rozlegał się głos: Slytherin do bani, Gryffindor wspaniały!
- Weasley, ja cię skrzywdzę!!! - wydarł się mistrz eliksirów
- Nie może pan - odpowiedziała rudowłosa
- Racja, cholerne zaklęcie, cholernego dropsa
- Dropsa?
- Dumbledore'a
* * *
Dzień bitwy ostatecznej zbliżał się nie ubłaganie, a Ginny, Hermiona, Harry, Neville i Ron byli coraz bardziej zdenerwowani. Dumbledore nie pozwolił walczyć dziewczynom, co bardzo je zezłościło.
- Cholerny Drops! - warknęła Ginny
- Cholera, chyba muszę umyć uczy - mruknął Snape nie wierząc  ,że gryfonka nazwała dyrektora ,,cholernym dropsem''.
- To umyj!!
* * *
Z dnia na dzień Lucjusz Malfoy wracał coraz bardziej poraniony i zdenerwowany. Pewnego dnia Hermiona postanowiła sprawdzić co tak bardzo rani blondyna. Rzuciła na siebie zaklęcie kameleona poczym złapała Malfoy'a za rąbek szaty tak ,żeby tego nie odkrył. Po chwili ogarnęła ją ciemność. Znajdowała się w hollu, jakiegoś dworu. Wokół niej pojawili się śmierciożercy.
Voldemort zaczął przemowę ,której Panna Granger nie słuchała. Po jakiejś godzinie śmierciożercy zniknęli, zostali tylko: Voldemort, Bellatrix, Lucjusz i ona sama.
- Lucjuszu, wyjdź - polecił Czarny lord
- Oczywiście, panie - Malfoy skłonił głowę poczym ,,skierował się do wyjścia''
W rzeczywistości skrył się za jednym z filarów poczym rzucił na siebie to samo zaklęcie ,którego użyła Hermiona. Granger nie mogła już polegać na blondynie.
- Bello... - mruknął Voldemort całując Lastrange
Hermiona mimowolnie się skrzywiła.
- Nie ładnie podglądać Lucjuszu. Crucio! - Riddle nadal nie przestawał całować Bellatrix
Zaklęcie Voldemorta trwało nadal. Dopiero po około 15 minutach Tom cofnął zaklęcie.
                                             ~*~
{Pięć lat później}
17 czerwiec 
Drogi Pamiętniku! 
Obchodzę czwartą rocznicę ślubu! Lucjusz oczywiście o tym nie pamięta. 
Ale pomimo wszystko jestem szczęśliwa. To dziwne małżeństwo, tak jak dziwny był ślub. 
Wyszłam za Lucjusza w wielkiej sali, zaraz po bitwie...
Wraz z Ginny i Luną siedziałam w SS i opatrywałam rannych gdy nagle wbiegł auror:
- To koniec. Potter zabił Voldemorta - powiedział poczym wybiegłam do wielkiej sali. 
Nikomu nic się nie stało. No może... nie jednak nie nikomu, ucierpiały cztery osoby: Ja, Ginny, Lucjusz i Snape. Lucjusz: oświadczył mi się na środku wielkiej sali od razu po bitwie. Ja: zgodziłam się ,a to już świadczy o mojej chorobie psychicznej. Ginny: zakochała się w Snapie, a Snape: on oświadczył się rudowłosej na moim ślubie. Moje życie jest pełne niespodzianek.Jestem szczęśliwa z tym aroganckim mężczyzną jakim jest Lucjusz. Ale najważniejsze ,że kocha mnie i nasze dzieci: Elieen Jane, Mili Ginny, Harry'ego Lucjusza i...(ale to niespodzianka! Lucjusz dowie się o tym dopiero pod wieczór!) małą Hermionę Lunę. Jestem szczęśliwa!
                                                  Hermiona Jane Malfoy dnia: 17 czerwca 2002 roku 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz